Jego silne ramiona obejmowały mnie od tyłu. Widocznie starał
się podkreślić swoją dominację nade mną. Nie czekając ni chwili wyrwałam się z
jego objęć wkładając w to całą moją siłę. Mimo tego, iż byłam niska i ludzie
często brali mnie za mięczaka to siła woli i determinacja potrafi czynić cuda.
Odwróciłam się i stanęłam z nim twarzą w twarz. Skrzyżowałam ręce. Ta postawa
miała uwydatnić moją pewność siebie. Patrzyłam w jego twarz wykrzywioną w
uśmiechu. Twarz, która śniła mi się nocami sprawiając, że wieczorami z
przerażeniem myślałam o spaniu. Nie było dnia, w którym nie wracałabym myślami
do tamtego wydarzenia. Wspomnienia zalewały moją głowę sprawiając, że zaczęła
pulsować od nadmiaru emocji i wrażeń. Tyle razy siedziałam i myślałam o tym
spotkaniu. Co zrobię? Jak się zachowam? Czy wystarczy mi siły i odwagi, by mu
to wygarnąć? Niall z Harrym doskonale wyczuwali mój nastrój. Widząc, że
spoglądam tępym wzrokiem w ścianę, od razu wiedzieli, co jest grane. Przeważnie
nie pozwalali mi na takie myślenie i praktycznie od razu odciągali moją skupiając
ją na czymś innym. Jednak teraz stojąc przed Joe, nie czułam strachu.
Wpatrywałam się z obrzydzeniem w jego twarz śledząc każdy jego ruch. Próbowałam
wykryć ewentualne zagrożenie, jednak wątpiłam w to, że mógłby posunąć się do
rękoczynów. Za bardzo kochał popularność, by w jednej sekundzie zepsuć, co jak
za każdym razem podkreślał, „to, na co tak długo pracował”. Spojrzałam w jego
oczy, które wyrażały wyższość i w pewnym sensie, szyderczo rzucały mi nieme
wyzwanie licząc na to, że po raz kolejny nabiorę się na jego tanie sztuczki.
Dopiero po chwili zorientowałam się, że chłopak zacisnął swoją rękę wokół mojej sprawiając, że aż zbielała z bólu. Syknęłam, ale zadawanie bólu dawało mu dziką satysfakcję. Patrzyłam jak moje kłykcie stają się powoli sine. Zaczęłam trząść się na samą myśl, że miałabym się przeciwstawić temu tyranowi, mając w pamięci poprzednie wydarzenia. Wiele razy wyobrażałam sobie śmierć Joe. Z perspektywy dość krótkiego czasu uważam, że one nic by nie dała. Jedynie konfrontacja z nim może mi pomóc stanąć na nogi. W przypływie nagłej furii wyszarpnęłam swoją dłoń z jego uścisku.
Dopiero po chwili zorientowałam się, że chłopak zacisnął swoją rękę wokół mojej sprawiając, że aż zbielała z bólu. Syknęłam, ale zadawanie bólu dawało mu dziką satysfakcję. Patrzyłam jak moje kłykcie stają się powoli sine. Zaczęłam trząść się na samą myśl, że miałabym się przeciwstawić temu tyranowi, mając w pamięci poprzednie wydarzenia. Wiele razy wyobrażałam sobie śmierć Joe. Z perspektywy dość krótkiego czasu uważam, że one nic by nie dała. Jedynie konfrontacja z nim może mi pomóc stanąć na nogi. W przypływie nagłej furii wyszarpnęłam swoją dłoń z jego uścisku.
- NIGDY. WIĘCEJ. MNIE. NIE. DOTYKAJ. – wysyczałam
spoglądając w jego tęczówki, które teraz pałały wręcz przerażającym blaskiem. Głowa mi pulsowała, przypominając o tym, że
nie zażyłam rano tabletek. Wzięłam głęboki oddech, próbując uspokoić zszargane
nerwy.
- Bo co mi zrobisz? – zapytał po chwili rżąc jak świnia.
Zawtórowała mu większa część gapiów. Rozejrzałam się próbując dostrzec
przynajmniej jedną parę oczu, która mogłaby mi pomóc.
- Zawsze mogę przejść się na policję i opowiedzieć im całą
prawdę – odrzekłam od niechcenia przyglądając się ze znudzeniem moim
paznokciom. Właściwie w środku cała chodziłam z wściekłości, jednak wiedziałam,
że najlepsze, co mogę zrobić to zachować trzeźwy umysł, aby nie zniżyć się do
jego poziomu.
Wydawało mi się, że przez jedną maleńką chwilę dostrzegłam w
jego oczach panikę. Jednak znikła tak szybko jak się pojawiła.
- Nie zrobisz tego – wysyczał wkładając w tą wypowiedź cały
swój jad.
- Och, chcesz się przekonać? – zapytałam rozbawiona jego
zachowaniem ocierając wyimaginowane łzy. Spojrzałam przenikliwie w jego twarz,
na której malowała się nutka strachu? Zachłysnęłam się powietrzem, próbując
powstrzymać szok malujący się na mojej twarzy. Na jego czoło wstąpiły maleńkie
kropelki potu świadczące o tym, że się denerwował.
- Nie zbliżaj się do mnie – odrzekłam spokojnie odchodząc –
Nigdy więcej. Słyszałeś? NIGDY!
- Chcesz się jeszcze raz zabawić? Jeśli nie to twój chłoptaś
może przez pomyłkę wpaść pod samochód, kto wie, co mu się wtedy stanie?
Zatrzymałam się i odwróciłam się w jego kierunku. To
przeszło wszelkie granice! Trzęsłam się wewnętrznie modląc się, żeby mu czegoś
nie zrobić.
- I co myślisz, że się ciebie boje? Jeszcze mało szkód
wyrządziłeś? Może wolisz zakaz zbliżania się czy mam od razu wsadzić cię za
kratki za próbę gwałtu? Dobrze wiesz, że to są groźby karalne, więc uważaj, co
mówisz kochanie.
Pomruk wokół nas stał się jeszcze większy. Czy oni nie widzieli,
jaki Joe był naprawdę? Czy trzeba posunąć się do takich rzeczy, żeby zobaczyli,
kim jest ich „idol”?
- Skończ Waldorf, bo stanie ci się krzywda!
- Taką krzywdę to ty sobie w dupę wsadź! Myślisz, że się
ciebie boje? – odwróciłam się do gapiów – Myślicie, że czepu raptem nosze
ciemne okulary i mam wszędzie pełno siniaków? – na potwierdzenie swoich słów
podwinęłam bluzkę do góry ukazując fiolet kontrastujący z moją jasną skórą. –
Myślałeś, że będę siedzieć cicho? Mam dość patrzenia na ciebie! Tego, co robisz
tym biednym dziewczynom! Nie pozwolę ci na to! Tknij jeszcze raz mnie albo tą
biedną dziewczynę to pożałujesz!
Odwróciłam się i próbowałam odejść fukając gniewnie na
wszystkich, którzy stanęli mi na drodze. Pedał Joe zastąpił mi drogę próbując
uwodnić wszystkim swoją głupotę. Czy ten koleś nigdy nie odpuszcza? Co się z
nim stało? Dlaczego raptem zamienił się w takiego potwora? W ogóle, co ja w nim
widziałam kilka tygodni temu kiedy się w nim zakochałam? Nie widziałam jego
wad, albo może nie chciałam ich zobaczyć, które stały się mało ważne patrząc
przez pryzmat zakochania. W środku chodziłam cała na myśl, że ten padalec ma
jeszcze czelność przede mną stać.
Nie zastanawiając się dłużej plunęłam mu w twarz wyrażając
tym samym całe obrzydzenie, jakim go darzyłam. Odepchnęłam go od siebie i
odeszłam pospiesznym krokiem, nie zważając na zdziwione spojrzenia rzucane mi
przez ludzi.
Opuściłam salę i wyszłam, wcześniej zabierając ze sobą swoje
rzeczy. Po drodze wpadłam na nauczycielkę, której z rąk wypadły wszystkie
książki. Fuknęła na mnie groźnie, a ja od razu schyliłam się, by pozbierać jej
rzeczy. Podałam kobiecie podręczniki uśmiechając się do niej przepraszająco.
Przełknęłam głośno ślinę zastanawiając się jak powinnam zacząć rozmowę. Kobieta
nie przepadała za mną, jednak źle mi też nie życzyła.
- Gdzie ty się tak śpieszysz Waldorf? – zapytała poprawiając
swoje okulary na nosie. Uniosłam wzrok patrząc kobiecie prosto w jej brązowe
oczy.
- No… bo… ja… tego – jęczałam. – Joe znęcał się nad dziewczyną
z gru…
- Do sali Waldorf, dziewczyna jest dorosła, poradzi sobie.
- Ale..
- Bez ale. Wiesz
gdzie są drzwi, czy mam ci je wskazać?
- Nie, ta dziewczyna potrzebuje pomocy. Joe powiedział
wszystkim, że została zgwałcona, więc wątpię, że da sobie z tym radę sama.
Kobieta przymrużyła oczy spoglądając na mnie, jakby starała
się znaleźć w moich oczach, chociaż krztę fałszu. Westchnęła cicho.
- Dobrze idź.
Uśmiechnęłam się do niej, dziękując jej. Odeszłam kawałek
rozglądając się po całej długości korytarza.
- Waldorf – doszło do moich uszu. Odwróciłam się na dźwięk
mojego nazwiska. – Jesteś naprawdę dobrą osobą. Jesteś jedną z lepszych osób na
roku, co nie zmienia faktu, że powinnaś zacząć zastanowić się na pracą
magisterską. Tematy, spis treści i wstęp do pracy zbieram na początku grudnia.
Jeśli będziesz miała jakiekolwiek pytania zgłoś się do mnie.
- To.. Naprawdę miły komplement, szczególnie z ust pani
profesor. Dziękuję.
Kobieta uśmiechnęła się miło, a w środku poczułam cichą nić
sympatii do niej. Odkąd przyszłam na tą uczelnię myślałam, że ta kobieta mnie
nienawidzi i żyłam z taką świadomością. Byłam do tego przyzwyczajona i każde
jej docinki puszczałam mimo ucha.
- Oliwia?
- Tak pani profesor?
- To, że jestem dla ciebie ostra wcale nie oznacza, że nie
darzę cię sympatią. Przypominasz mi – kobieta poprawiła swoje okulary rzucając
mi przenikliwe spojrzenie – mnie, kilkanaście lat temu. Moimi docinkami próbuje
cię zmobilizować do dalszej pracy, bo wymagam od ciebie więcej niż od innych.
- Dziękuję – odparłam uśmiechając się do niej ciepło.
- Idź Waldorf poszukaj jej. Nie musicie już wracać dzisiaj.
Zaopiekuj się nią.
- Jasne.
Kobieta odeszła z uśmiechem, co naprawdę rzadko się u niej
zdarzało.
Rozejrzałam się po korytarzu. Przez rząd okien wpadały
promienie słoneczne rozświetlając pomieszczenie swoim blaskiem i dodając mu
trochę ciepła. Nasłuchiwałam starając się usłyszeć dźwięki, które pomogłyby mi
zlokalizować dziewczynę. Odpowiedziała mi głucha cisza, która z minuty na
minutę robiła się coraz bardziej męcząca. Na korytarzu nie było nikogo,
dlatego, że każdy student spał lub notował na zajęciach, w zależności od tego
jak bardzo zabalowali poprzedniej nocy. Po kolei sprawdzałam każdą pustą sale spodziewając
się znaleźć tam drobne ciało dziewczyny. Nie było jej na parterze. Schodami
wspięłam się na drugie piętro, jednak to również nie przyniosło większych
rezultatów. Co się z nią mogło stać? Gorączkowo rozważałam każdy scenariusz.
Nie znałam jej, ale prawda była taka, że naprawdę przejmowałam się drugim
człowiekiem i starałam się zawsze mu pomóc nie zważając na kolor skóry czy
pochodzenie.
Panika narastała z każdą sekundą. Mój mózg pracował na
zwiększonych obrotach. Gdzie ona się mogła podziać? Przecież nie uciekłaby z
budynku. Chyba, aż taka głupia to ona nie jest. Myślałam o miejscach, jakich
jeszcze nie sprawdziłam. Aż nagle mnie
olśniło. Przeklinałam się w myślach, że szybciej na to nie wpadłam.
Jedynym i ostatnim miejscem, w którym mogła być dziewczyna
był taras widokowy na uczelni. Mało osób o nim wiedziało. Ja byłam jedną z
niewielu. Na taras prowadziły kręte schody. Jednak wcześniej trzeba było
znaleźć sekretne drzwi. Brzmi bajecznie i tajemniczo prawda? Ale wystarczy mieć
wtyki u stróża i raptem człowiek zna wszystkie zakątki uczelni. Gdy się tam
wchodziło miało się wrażenie, że przenosi się do innego świata. Piękniejszego
świata pozbawionego trosk.
Było to pomieszczenie z dachem, ale bez okien, tak, że gdy
przekraczałaś jego próg od razu uderzało cię świeże powietrze. Znajdowało się
tam pełno roślin, które zalewały wręcz zielenią. Działa ona kojąco i uspokajała
cię. To była kolejna moja oaza spokoju.
Widok stąd był nieziemski. Zapierał dech w piersiach. Przed oczami stawał ci zawsze pełny krajobraz Londynu. Widać było stąd każdy najdrobniejszy szczegół miasta. Bywałam tu przede wszystkim rano. Wtedy Londyn budził się powoli do życia, co nadawało to miastu niemal bajeczny charakter.
Widok stąd był nieziemski. Zapierał dech w piersiach. Przed oczami stawał ci zawsze pełny krajobraz Londynu. Widać było stąd każdy najdrobniejszy szczegół miasta. Bywałam tu przede wszystkim rano. Wtedy Londyn budził się powoli do życia, co nadawało to miastu niemal bajeczny charakter.
Weszłam po schodach oddychając ciężko. Dawno nie wspinałam
się tak wysoko, jednak przyjście tutaj zawsze było warte zmęczenia. Pierwszą
rzeczą, która rzuciła mi się w oczy był błękit nieba oraz promienie słoneczne,
które przedzierały się gdzieniegdzie przez zieleń roślin. Niebo wręcz
hipnotyzowało swoim intensywnym kolorem do złudzenia podobnym do oczu Louisa.
Na jego wspomnienie na policzki wstąpił mi szkarłat świadczący o moim
zawstydzeniu. Topiłam się w tym kolorze wyobrażając sobie, że to oczy Tommyego.
Pierwszy raz od dłuższego czasu zapragnęłam poczuć smak jego pełnych ust.
Zaznać palącego dotyku jego dłoni na swoim ciele. Westchnęłam cicho wracając do
rzeczywistości. To nie miało żadnego znaczenia, że moje serce nieprzerwalnie
przyspieszało na sam dźwięk jego imienia. On nie miał prawa tak o mnie mówić. A
ja nie miałam zamiaru odpuszczać, tylko dlatego, że tylko na mnie spojrzał.
Dopiero po chwili do moich uszu doszło ciche chlipanie.
Rozejrzałam się po tarasie. W kącie zauważyłam skuloną postać, która drżała z
każdym oddechem. Miała ręce owinięte wokół kolan, a twarz przyciskała do kolan.
Z boku wystawały jej złote jak u anioła fale. Podeszłam do niej, lekko trącając
ją w ramię.
- Hej kochanie – rzuciłam w jej kierunku, próbując zwrócić
jej uwagę na siebie.
- Zostaw mnie w spokoju – krzyknęła napinając wszystkie
mięśnie.
- Nie płacz, wszystko będzie dobrze – próbowałam ją
pocieszyć i lekko ją objęłam. Zrzuciła moją rękę ze swojego ramienia.
- Nie potrzebuję litości – wysyczała przez zaciśnięte zęby.
- Nie mam zamiaru ci jej dać. Po prostu chce ci pomóc.
Jestem Oliwia – powiedziałam łagodnie. Olga podniosła zapłakane oczy i utkwiła
świdrujący wzrok we mnie.
- Olg… Znaczy jestem Alex. Właściwie Olga, ale mów mi Alex.
Blondynką wstrząsnął potężny spazm, a jej oczy znowu
zapełniły się łzami. Zamknęłam ją w mocnym uścisku głaszcząc ją lekko po
plecach.
- Będzie dobrze… Kochanie nie płacz, bo ja też będę.
- Ale, ale….
- Wiem, co zrobił. Wiem również, że musi być ci ciężko.
Przeżyłam coś takiego, więc wiem co czujesz.
Na samo wspomnienie zaszkliły mi się oczy, a w gardle
uwięzła mi wielka gula.
- Ja, ufałam mu, myślałam, że nikomu nie powie. Kochałam go
–łkała w mój rękaw.
- To śmieszne, że kobiety zakochują się w zwykłych dupkach.
Też go kochałam.
- Ty, co? – zdziwiła się ocierając łzy zasłaniające jej
widok świat.
- Kochałam go na zabój. Coś w nim mnie przyciągało. Było pięknie,
dopóki nie poznałam Louisa. Zakochałam się w nim. Joe, Joe nie wiedział o nim,
jednak między nami zaczęło się psuć. Któregoś dnia przyszedł i mnie uderzył.
Przeprosił, a ja głupia dałam mu jeszcze jedną szansę.
- Czy, czy on?
- Tak – odrzekłam spuszczając zawstydzone oczy. Nikomu
jeszcze o tym otwarcie nie mówiłam, jeśli nie liczyć mojego publicznego
wystąpienia. – Próbował, jednak
przyszedł Louis i więcej nie pamiętam.
- To straszne, jeżeli robiła to osoba, która znaczyła coś
więcej dla ciebie.
- Tak, ale nie ma, co do tego wracać. Faceci na początku lub
na końcu okazują się chujami.
- True story – odrzekła uśmiechając się słabo. Jej twarz
rozjaśniła się, a moje serce się radowało.
- Lepiej?
- Trochę.
- Wstawaj – powiedziałam wyplątując się z jej uścisku i
podając jej rękę.
Blondynka przez chwilę zastanawiała się, by po chwili z
wahaniem przyjąć moją dłoń. Odprowadziłam dziewczynę, a ta z wyrazu
wdzięczności zaprosiła mnie do środka. Mieszkała w skromnym mieszkaniu na
obrzeżach Londynu. Z radością krzątała się po kuchni uprzednio upewniając się,
czy niczego mi nie brakuje. Po chwili czajnik zagotował się oznajmiając tym
samym, że herbata jest gotowa. Ola wzięła dwa kubki parującego płynu. Gestem
zaprosiła mnie do stołu. Usiadłam, a ona postawiła kubek przede mną.
- Skąd jesteś? – zagadnęłam obawiając się niezręcznej ciszy.
- Holmes Champel. A ty?
- Pochodzę z Polski. Już lepiej?
- Trochę.
- Co to jest: czerwone i źle robi na zęby? – zapytałam
szczerząc się do niej.
- Hm, nie wiem. Ale uwielbiam te kawały.
- CEGŁA!
Nie były to jakieś super śmieszne kawały, jednak dziewczynę
to ruszyło. Śmiała się jak opętana, a ja jej zawtórowałam. Śmiałyśmy się tak
długo, aż każda z nas nie mogła oddychać i łapała się za brzuch prosząc tą
drugą, żeby przestała. Po kolejnych 15 minutach udało mi się, jako tako
uspokoić.
- Co powiesz na trochę muzyki wieczorem? – zapytałam licząc
na to, że dziewczyna się zgodzi.
- No nie wiem…
- Nie daj się prosić.
- Nie mam zbytnio…
- Tym się nie przejmuj – odpowiedziałam jej. – Idziemy na
koncert, postanowione. Leć przygotuj się, a ja w tym czasie załatwię nam
bilety.
Alex poszła się ubierać, a ja w tym czasie wyciągnęłam
telefon. W słuchawce usłyszałam ciepły głos Irlandczyka.
- Hey.
- O mój Boże Niall jestem twoją największą fanką! –
wykrzyczałam mu do słuchawki.
- Cześć Oli – odrzekł wesoło.
- Łeee – wyjęczałam. – Zepsułeś mi żart.
- Słuchaj, jestem trochę zajęty. Mamy próbę dźwiękową, więc
jeśli to coś ważnego to mów.
- Potrzebuję dwóch biletów na dzisiejszy koncert.
- Za trzy kolacje.
- Jedną.
- Dwie, albo pożegnasz się z biletami.
Jęknęłam.
- Horan.
- Horan the
world Waldorf.
- Zgasiłabym cię, ale się nie palisz plebsie. *
- Hahahahahaha, kocham cię Oliwia. Do zobaczenia na wielkim
PERFORMANCE wieczorem. Bilety zostawię w domu.
- Tak, trzymaj się. Papatki Horalku.
Zaśmiałam się pod nosem. Te rozmowy zawsze poprawiały mi
humor. Irlandczyk miał w sobie nutkę optymizmu, którą zarażał każdego wokoło. Patrzyłam
na tapetę telefonu, która przedstawiała mnie z Claudią. Uśmiechnęłam się smutno
do zdjęcia. Byłyśmy takie roześmiane. Od tamtej kłótni mało ze sobą rozmawiamy,
właściwie wcale. Nawet, jeśli pracuję w restauracji, to mija mnie z obojętnym
wyrazem twarzy. Postanowiłam sobie, że ją przeproszę, jednak, gdy wydaje mi
się, że posiadam wystarczającą odwagę by do niej podejść, ta zaraz ulatnia się
a ja zostaje z pustką.
Z rozmyślań wyrwało mnie ciche odchrząknięcie dochodzące spod drzwi. Odwróciłam się, a oczom ukazała się onieśmielona dziewczyna. Jej długie blond włosy, lekko podkręcone spływały falami wzdłuż jej pleców. Miała na sobie czarne rurki i tunikę w paski. Jej oczy podkreślał lekki makijaż, który dodawał jej twarzy blasku. Wyglądała nieziemsko i powaliłaby niejednego chłopaka na kolana.
Z rozmyślań wyrwało mnie ciche odchrząknięcie dochodzące spod drzwi. Odwróciłam się, a oczom ukazała się onieśmielona dziewczyna. Jej długie blond włosy, lekko podkręcone spływały falami wzdłuż jej pleców. Miała na sobie czarne rurki i tunikę w paski. Jej oczy podkreślał lekki makijaż, który dodawał jej twarzy blasku. Wyglądała nieziemsko i powaliłaby niejednego chłopaka na kolana.
- I jak? – zapytała nieśmiało. – Może być?
- Wyglądasz olśniewająco! Najlepsza dupa w mieście –
zaśmiałam się, a jej udzielił się mój wesoły nastrój.
Wyszłyśmy z jej mieszkania. Spacerem poszłyśmy do domu
chłopców, z racji tego, że zostało nam pełno wolnego czasu. W domu przebrałam
się w czerwone rurki, biało-niebieską bluzkę w paski i czerwone vansy. Zrobiłam
dla nas obiad na szybko. Po chwili jadłyśmy ciepły posiłek, gdy do domu ktoś
wszedł. Wychyliłam się na krześle, żeby sprawdzić, kim jest tajemniczy
przybysz. Odchyliłam się tak bardzo, że po chwili można było usłyszeć trzask
łamanego krzesła i huk mojego ciała spadającego na ziemię. Ciszę i moje jęki
przerwał urywany śmiech Alex połączony wraz ze śmiechem Nialla.
- Wszystko w porządku? – zapytał pochodząc do mnie i
wyciągając rękę ku mnie.
Fuknęłam na niego i podniosłam się z podłogi rozmasowując
obolały tyłek.
- Tak, a co nie wygląda?
- My się chyba jeszcze nie znamy – powiedział Irlandczyk
zwracając się do dziewczyny,
- To jest Alex – zwróciłam się do chłopaka. – Alex poznaj
Nialla.
Podali sobie ręce na powitanie, po czym blondyn zwrócił się
do mnie.
- Mam coś dla ciebie.
- Daj już te bilety Horan.
- Podbijam stawkę, trzy kolacje i śniadanie.
Jęknęłam.
- Zgoda, tylko daj mi te bilety.
- Trzymaj Waldorf – przytulił mnie i pomachał zmierzając do
drzwi. –Po koncercie widzimy się za kulisami jasne?
- Tak, możesz sobie o tym pomarzyć – odrzekłam, gdy chłopak
opuścił mieszkanie.
----------------------------------------------------------------------------------------
Kędzierzawy chłopak przyglądał się swojemu brązowowłosemu przyjacielowi. Martwił się o niego. Odkąd pokłócił się z dziewczyną nie był sobą. Louis od tamtego czasu wymizerniał. Może nie widać tego po jego wyglądzie, jednak Styles doskonale wiedział, co jest grane. Tomilnson był zakochany w Oliwii, mimo iż starał się to cały czas ukrywać. Martwił się o nią, szczególnie po tym co ostatnio się z nią działo. Harry doskonale wiedział, że Tommy żałuje wcześniej wypowiedzianych słów, mimo iż były one mówione w złości i nie wyszły poza pokój. Westchnął cicho próbując znaleźć jakieś rozsądne wyjście z sytuacji. Może postara się dowiedzieć, czemu Oliwia nie rozmawia z Louisem? Ot tak obraziła się na niego i nie odezwała się słowem. Nocami, gdy wszyscy spali niebieskooki zakradał się do jej pokoju i upewniał się, że wszystko z nią w porządku. Curly poczuł mocne uderzenie w prawy bok. Odwrócił głową spoglądając prosto w roześmianą twarz Louisa.
----------------------------------------------------------------------------------------
Kędzierzawy chłopak przyglądał się swojemu brązowowłosemu przyjacielowi. Martwił się o niego. Odkąd pokłócił się z dziewczyną nie był sobą. Louis od tamtego czasu wymizerniał. Może nie widać tego po jego wyglądzie, jednak Styles doskonale wiedział, co jest grane. Tomilnson był zakochany w Oliwii, mimo iż starał się to cały czas ukrywać. Martwił się o nią, szczególnie po tym co ostatnio się z nią działo. Harry doskonale wiedział, że Tommy żałuje wcześniej wypowiedzianych słów, mimo iż były one mówione w złości i nie wyszły poza pokój. Westchnął cicho próbując znaleźć jakieś rozsądne wyjście z sytuacji. Może postara się dowiedzieć, czemu Oliwia nie rozmawia z Louisem? Ot tak obraziła się na niego i nie odezwała się słowem. Nocami, gdy wszyscy spali niebieskooki zakradał się do jej pokoju i upewniał się, że wszystko z nią w porządku. Curly poczuł mocne uderzenie w prawy bok. Odwrócił głową spoglądając prosto w roześmianą twarz Louisa.
- Co się stało Hazziątko?
- Myślałem.
- Serio TY MYŚLISZ? Pewnie o Caroline co?
- CO?! Nie! Tomlinson, chcesz żeby zrobiło mi się niedobrze
przed koncertem?
Liam śmiał się w niebogłosy ukazując szereg białych zębów.
Zawtórował mu Malik, który łapał się za bolący brzuch. Wszystko by się
zgadzało, gdyby nie…
- Cholera, gdzie się podział Horan? – zapytał Loczek licząc
na sensowną odpowiedź od znajomych.
- Pewnie się gdzieś obżera – odparł mu Tomlinson.
Na tym rozmowa się skończyła, gdyż każdy z nich powrócił do
poprzednich czynności. Po chwili do pomieszczenia wpadł zdyszany Irlandczyk.
- Gdzie byłeś? – rzucił Harry obrzucając Nialla ciekawskim wzrokiem.
- Mam dla was dwie wiadomości – wysapał chłopak starając się
wyrównać oddech. – Dobrą i złą, od której zacząć?
Zachowywał się jak dziecko w przedszkolu. Czy nie mógł po
prostu powiedzieć, o co chodzi, tylko musiał się bawić w jakieś durne gierki?
Prawda była taka, że Curly uwielbiał takie gierki. Dzisiaj cały dzień chodził zasępiony
z jakiegoś powodu, który go trapił, jednak również dla chłopaka był on
nieznany.
- Dawaj tą dobrą – ucieszył się Lou.
- Oliwia będzie na koncercie! – wywołało to ogólne
poruszenie, bo chłopcy zawsze cieszyli się, gdy na koncercie był ich znajomy.
- A ta zła? – jęknął kędzierzawy chłopak nie za bardzo
wiedząc, czego może spodziewać się po blondynie.
- Będzie też Matthew – zasępił się Niall, a z nim reszta
chłopaków.
Hazza jęknął wewnętrznie wyrażając swoje niezadowolenie.
- Nieeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee *5
minut później* eeeeeeee! – wydarł się Lou rzucając wszystkim rozeźlone
spojrzenie.
Nikt nie wiedział, dlaczego ten chłopak działał w taki
sposób nie tylko na Louisa, ale również na Harrego, Zayna, Nialla i Liama. Może
to jego sposób bycia albo jego tępy mózg sprawiały, że irytował każdego w
promieniu kilometra. Dobry nastrój Stylesa, spowodowany tym, że Oliwia miała
przyjść zobaczyć koncert ulotnił się tak szybko jak się pojawił. Znowu będzie
musiał udawać zainteresowanie przechwalaniem się tego nadętego balona, który widocznie nie
zauważał niczego innego, poza czubkiem własnego nosa.
- Zostało nam 10 minut – poinformował ich Paul, który
właśnie pojawił się w drzwiach.
Każdy z chłopców w ślimaczym tempie ruszył w kierunku sceny.
Żadnemu z nich nie spieszyło się na ten koncert, szczególnie, gdy wiedzieli, co
czeka ich po. Czyt. Przynajmniej 3-godzinna rozmowa z Matthew. Harry zazgrzytał
zębami. Wziął głęboki oddech i wbiegł na scenę wraz z chłopakami.
Przywitał ich pisk tysięcy fanek, który, gdyby nie słuchawki
w ich uszach, na pewno rozsadziłby im bębenki. Tradycyjnie zaczęli od „Na na na”. Harry od początku koncertu
starał się wypatrzeć Oliwię, by mniej więcej wiedzieć, skąd obserwuje go jego
przyjaciółka, aby nie odwalić czegoś głupiego. Koncert przebiegał standardowo,
nie obyło się również bez zmiany słów.
Śpiewając swoją kwestię w Torn Styles doznał dziwnego uczucia, które kazało mu odwrócić się w
lewą stronę. Wtedy dostrzegł Oliwię machającą do niego. Rzuciły mu się również
w oczy blond włosy należącej do dziewczyny, która stała kurczowo za Oliwią.
Blondynka nieśmiało spoglądała w kierunku sceny. Harry śledził każdy jej ruch. Dziewczyna
poniosła speszone oczy i utkwiła w nim świdrujące spojrzenie. Ich wzrok
skrzyżował się. Hazzę przeszedł dziwny prąd. Poczuł się tak jakby zapomniał
języka w gębie, może, dlatego że stał z otwartą buzią nie mogąc wydusić z
siebie słowa. Dopiero dość mocne uderzenie Louisa w plecy przywołało go do
rzeczywistości. Czy to możliwe? Pokręcił głową. Ale jej twarz… Co ona by tu
robiła? Te pytania nurtowały głowę Curly nie pozwalając skupić mu się na
koncercie.
-----
Co chwila spoglądałam na Alex sprawdzając jej reakcję. Sądząc po tym, że lekko ruszała się w rytm muzyki i co jakiś czas podśpiewywała wybrany fragment piosenki, bawiła się dobrze. Uśmiechnęłam się pochwalając swój geniusz.
-----
Co chwila spoglądałam na Alex sprawdzając jej reakcję. Sądząc po tym, że lekko ruszała się w rytm muzyki i co jakiś czas podśpiewywała wybrany fragment piosenki, bawiła się dobrze. Uśmiechnęłam się pochwalając swój geniusz.
Głos Lou śpiewającego Valerie poraził mnie przyprawiając
mnie o miękkie kolana. Nie wiedziałam, co ten chłopak ma w sobie, ale cholera
jak on na mnie działał. Wstydziłam się przyznać to przed samą sobą, ale chciałabym
być tą jedyną, dla której Louis śpiewałby piosenki. Westchnęłam cicho wracając
do rzeczywistości. Nawet nie zwróciłam uwagi, kiedy zdążyli skończyć „Torn”. Niall zadbał o to, żebym znała
każdy ich utwór, bo jak twierdził „Horan school” i „nie możesz przynieść mi
wstydu”. Usłyszałam pierwsze takty „Moments”,
które zostały przerwane przez odchrząknięcie Harrego.
- Ta piosenka jest dla kogoś wyjątkowego. Dla kogoś, kogo
znałem wcześniej i za kim naprawdę tęsknie. Jeśli tu jesteś, będziesz wiedzieć,
że mówię właśnie o tobie.
- Shut the door, turn the light on…
Liam zaczął swoją kwestię, ale jedyną rzeczą, na której
mogłam się skupić w tym momencie był Harry. Obserwowałam każdy jego ruch,
starając się dowiedzieć, co on chce zrobić. Właśnie szeptał coś na ucho Lou,
który pokiwał głową, widocznie zgadzając się ze Stylesem. Byłam tak zajęta
Hazzą, że nie zwracałam najmniejszej uwagi na Alex. Harry zniknął ze sceny i
sądząc po piskach fanek pojawił się między nimi. Z czasem, gdy nadchodziła jego
kwestia zbliżał się coraz bardziej w moją stronę. Spojrzałam w jego twarz, a
jego kocie oczy utkwione były w postaci za mną. Chłopak próbował przepchać się
w naszym kierunku. Na chwilę spuścił wzrok, a gdy znalazł się przy mnie mogłam
wyraźnie dostrzec w jego oczach rozczarowanie.
Rozejrzałam się, ale nie dostrzegłam nigdzie Alex, tak jakby rozpłynęła
się raptem w powietrzu. Usłyszałam gdzieś w oddali trzask drzwi, który mógł świadczyć
o tym, ze dziewczyna właśnie opuściła budynek. Spojrzałam ponownie w twarz
Harrego, która wyrażała strach. Biedny nie wiedział, co powinien teraz zrobić.
Starałam się przekazać mu w myślach, żeby śpiewał dla mnie.
„If we could only have this life for one more
day,
If we could only turn back time”.
Zaśpiewał to dla mnie, jednak ja w tamtej chwili utkwiłam
swoje siwe oczy w Louisie, który wyraźnie zaciskał szczękę ze złości.
Poczekałam do momentu, aż Harry wróci na scenę. Wyszłam z sali próbując po raz
kolejny dzisiejszego dnia znaleźć Alex. Tym razem jednak przepadła jak kamień w
wodę. Zniechęcona wróciłam na salę. Nie
sądziłam, że zebrało mi to, aż tyle czasu. Wchodząc na salę usłyszałam ostatnie
takty „I Want”. Westchnęłam.
Wróciłam na miejsce czekając aż rzesze fanów wyjdzie. Znudzona
przyglądałam się swoim butom, albo bawiłam się włosami. Byłam zmęczona
dzisiejszym dniem i miałam ochotę wrócić już do domu. Głowa zaczęła pulsować mi
tępym bólem, a ja delikatnie masowałam skronie. Wstałam zabierając torebkę i
przeszłam za kulisy. Zauważyłam kilkadziesiąt dziewczyn, które czekały na swoje
wymarzone spotkanie z One Direction. Usiadłam na pierwszym lepszym krześle i
zamknęłam oczy. Analizowałam dzisiejszy dzień i po trochu całe swoje życie.
Nurtowały mnie pytania o to, co powinnam teraz zrobić jednak do głowy nie
przychodziła mi żadna odpowiedź.
- Oliwia – usłyszałam czyjś głos za sobą. – Wszędzie cię
szukałem. Pozwól, że ci kogoś przedstawię…
------
------
* Och tak. Tekst by Joan. Musiałam go dodać.
------------------------------------------------------------------------------------------
Yeah! Jest upragniona notka! Cieszę się, że wreszcie ją napisałam. Jest 05:02, ledwo patrzę na oczy, ale ważne, że dodałam XV rozdział. Przepraszam za tak długą nieobecność. Wiele razy zabierałam się za pisanie, ale w rezultacie nic z tego nie wychodziło. Teraz ogłaszam powrót dead_golldfish do was. Cieszycie się? Wiem, że tak :D
Notka dedykowana wszystkim tym, którzy to czytają i mają do mnie cierpliwość. Myślę, że zadedykuje ją Natalii, Reniferkowi, Writer, Kate, Oli, Darii, Gabi, Kasi, Niki, Ani i wszystkim wam, dzięki którym pisanie staje się jeszcze przyjemniejsze. Nie może zabraknąć JOAN, mimo iż przeczyta to dopiero za ruski rok.
Jak wam się podoba nowy szablon? Wiem, jest piękny! A wszystko to dzięki kochanej Writer, która zmarnowała swój czas, żeby zrobić mi kolejny szablon. Zapraszam na jej bloga http://possess-my-heart.blogspot.com/ !
Jak wam się podoba nowy szablon? Wiem, jest piękny! A wszystko to dzięki kochanej Writer, która zmarnowała swój czas, żeby zrobić mi kolejny szablon. Zapraszam na jej bloga http://possess-my-heart.blogspot.com/ !
Przyznaje, że pogubiłam się już w tym kogo mam informować, a kogo nie, więc proszę tych, którzy chcą być informowani o podanie gg, twittera albo bloga pod którym mam was poinformować. Mam nadzieję, że się podoba. ENJOY <3
Ps. Lou zabija mnie na tym zdjęciu.
CZYTAM=KOMENTUJE
nienawidze cie. przerwalas w takim momencie.... :(( rozdzial jak najbardziej mi sie podobal <3 kate
OdpowiedzUsuńasdfghjkl, rozdział normalnie cud, miód i wgl wszystko ! <3 a to jeszcze dedykacja for me tyż jest, to już wgl się wzruszyłam :') mówiłam już Ci jak bardzo Cię kocham? Nie? Ti teraz powiem.. KOCHAM CIĘ BARDZIEJ NIŻ... NIŻ LOUIS HARRY'EGO, O! Chociaż nie wiem czy się tak da :o Boże, co ja piszę wgl. Sorka, jest prawie 12:00 po południu, a wiesz że dla mnie to jak noc <(ˍ ˍ*)>. I mimo tego że padam na twarz, to i tak przeczytałam wszystko, a to był nie lada wyzwanie :o teraz musze ogarnac cosia, bo jak wczoraj Ci pisalam, juz nie ogarniam kto z kim tam jest (only me). Czym sie cieplutko, i miłego 'potopu' ! <3
OdpowiedzUsuń" Zgasiłabym cię, ale się nie palisz plebsie " To stanowczo mój ulubiony tekst ! do teraz się śmieje, mam nadzieję że nikt się nie obrazi, jeśli nawet zaczęłabym go używać hahahhhaha genialne :) Nie podoba mi się również, że przerwałaś w takim momencie, ale godzina 5 nad ranem jest faktycznie wspaniałą godziną. Dlatego też Ci wybaczam :D Rozdział jest na prawdę przyjemny Harry i Ola? Um dość intrygujące nie powiem. A ja teraz czekam co napiszesz dalej ! :) xx
OdpowiedzUsuńO mój bosz ! Cwana napisała dla mnie dedykacje ! Chyba umrę ! Tekst "Zgasiłabym cię, ale się nie palisz plebsie" cały czas mnie rozwala. XD Od wczoraj się z niego świeje, Oli. ;P Kocham tego twojego bloga, ale szantaż, żebym nie usuwała swojego bo usuniesz ten był poniżej pasa. Mój jest do dupy a twój to cud, miód, malina. <3 Ale dobra, nie będę cię już zamęczać. Ciekawego filmu.:D Hahha.XD Tak, umiem poprawić nastrój. ^^ Kocham Cię. :**
OdpowiedzUsuńJest świetnie... Rozwala mnie tekst "Zgasiłabym cię, ale się nie palisz plebsie" ale widzę że nie tylko mnie.
OdpowiedzUsuńPięknie piszesz. Mam nadzieje że w krótkim czasie dodasz coś nowego bo juz czekam :)
Zapraszam do ciebie (co prawda nie wprowadziłam jeszcze do tego 1D ale później będzie się działo) :))
http://sherlitta.blogspot.com/
Hahahahahah, 'Zgasiłabym Cię, ale się nie palisz plebsie' xD. skąd ja to znam ^^. rozdział wyjebany w kosmos..... Tommo zazdrosny rozpierdala system :D. dawaaaj szybko next xx
OdpowiedzUsuń@Natt__x33 (Miśkaaa.)
Cudowne opowiadanie, jestem pod wrażeniem. Masz talent dziewczyno!
OdpowiedzUsuńTo mój nowy blog , byłabym wdzięczna jak byś skomentowała albo poczytała bo chciałabym pisać tak jak ty.
Zapraszam
http://onedirectionzawszespoko.blogspot.com/2012/09/rozdzia-8.html
W końcuuuuuuuu jest! Amen! Tyle czekalam,i w kooooońcu! I znowu jest zajebiście jak dawniej heheehheehehhe *________*
OdpowiedzUsuńOżesz w mordę *-*
OdpowiedzUsuńŚwietny, ale to jak zawsze ♥
Strasznie długo dodawałaś ten rozdział, ale nareszcie jest *-*
W sumie nawet warto było czekać, bo nie dość, że jest super świetny (jak już mówiłam ) to jeszcze długi xd
Geniuszu tu mój ♥
Następny dodawaj szybciej ; D
Milena.
A no właśnie i nowy szablon też jest świetny ; D
OdpowiedzUsuńI ten Lou, omnomnomn *-*
Trochę trzeba było czekać, ale warto. BOSKI
OdpowiedzUsuń@kurpiak
Ah moja wspaniała Olu! :) Na początku http://media.tumblr.com/tumblr_m4k1v7RDY71rpl1yj.gif za to, ze jestem na liscie osób, które otrzymały dedykację na ten rozdział. Ola jest cudowna i przewspaniała. A tak przy okazji, co do tego mojego zawodu, możesz zostać kamerzystą ;D
OdpowiedzUsuń"- Co to jest: czerwone i źle robi na zęby? – zapytałam szczerząc się do niej.
- Hm, nie wiem. Ale uwielbiam te kawały.
- CEGŁA!" nie wiedzieć czemu, moim pierwszym skojarzeniem był jeden z teledysków Afromentalu, w którym występował Karol Żartburger i zapodał ten oto zacny kawał.
"- Horan the world Waldorf.
- Zgasiłabym cię, ale się nie palisz plebsie. " the best dialog ever xD I dlatego nie chciałam, żeby Olivia była z Louis'em, a nie Niall'em - bo oni są zbyt wielkimi przyjaciółmi, żeby móc ze sobą być.
Ale że Alex i Hazz? O_o Kurwa, on nie może mnie zdradzać. Po prostu się nie zgadzam. Koniec i kropka. NOŁ NOŁ NOŁ. Ale tak na serio, to ciekawa jestem czy coś z tego wyjdzie.
Czekam na następny, @LikeLaughNiall xx
genialny ten kawał <333
UsuńZajebisty rozdział.
OdpowiedzUsuńNiall jest zarąbisty.
Horan the world, bitches.
Haha jaki świetny rozdział *.* "zgasiłabym Cię ale się nie palisz plebsie" gdzie ja to słyszałam Ty cwaniaku Ty! Hahaha jednak nic nie przebije tego: "Horan the world Waldorf" oh mój Niall jest taki fajny. Albo ten jej suchar z cegłą - dziewczyno sikałam. Hahahaha. Rozdział jest boski jak każdy, więc jeśli na następy będę musiała czekać dłuugo, to źle z Tobą będzie! Trzym się kotku <3 [possess-my-heart]
OdpowiedzUsuńOlciaaaaaaaaaa, jaki to jest zajebisty blog, matko boska :O brak słów omnomnomno
OdpowiedzUsuńsuper, fajne, zajebiste. zarywam nockę zeby przeczytać ale warto <33333. czekam na nastepny. komentarz krótki bo starsi sie drą że na kompie jeszcze siedzę. ciekawe gdzisie podziała alex i kto mówił do Oliwi na końcu <33 :DD
OdpowiedzUsuńZajbeisty blog;* Trafiłam tutaj dopiero wczoraj ale nadrobiłam już wszystkie notki i czekam na kolejne ;) Możesz informować mnie o nn ? GG 31262511 i tt @ThatGirlEwa
OdpowiedzUsuńshrew powiodo:
OdpowiedzUsuńogarnęłam ! bądź ze mnie dumna :D
rozdziały omnomnomn <3 Oliwia jest gorszym pechowcem niż ja. uwielbiam Niall'a <3
aha, usunęłam tt. koniec spoufalania się z plebsem. heheszki :D informuj mnie na gg, dead_golldfish :D
shrew, żeby nie było bez podpisu, a nie chce mi się logować :D ;3
mrrrr dawaj kolejny ! super i dłuuuugi rozdział :D nie wiem czemu ale czasami już myślałam że połączysz Oliwię z Niall'em :D ale chciałabym żeby w końcu między Oli i Lou było ok :D
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział, czekam na nn :D czekam na kolejne, zaczęłam czytac od nowa i mi się strasznie podoba!
OdpowiedzUsuńa u mnie nowy rozdział : http://bring-me-the-horizon-with-1d.blogspot.com
po długiej przerwie, staram się nadrabiać zaległości!
PIERW bardzo się wciągnełam (oczywiscie znowu w drodze autobusem do domu). pierw opis tego, jak Oli z Joe 'rozmawia' mocne słowa tam padają. zresztą dobrze tak chujowi! Alex i Harry. zapadłam w tym,co on zrobił na koncercie. czytam ,wciagam się (ludzie mogli dziwnie na mnie patzrec,bo moja mimika twarzy skakała jak szalona, ale co mi tam :D) a tu taki chuj :D i motyw z Matthewem. stawiam, że to jego przedstawią Oli. i rozmowa z Horanem mnie rozśmieszyła ;p
OdpowiedzUsuń(WLASNIE WROCILAM SIE DO TEKSTU,BY ZOBACZYC CZY DOBRZE PRZELITEROWAŁAM IMIE CHŁOPAKA I ZOBACZYŁAM DEDYKA DLA MNIE <3 wszem i wobec minął ruski rok! )