środa, 8 sierpnia 2012

Rozdział XI

Nie wiem, jakim cudem znalazłam się w łóżku, ani skąd wzięłam kołdrę.
Rano obudziłam się z tępym bólem głowy. Przypuszczałam, że są godziny poranne, mimo iż w pomieszczeniu panował przyjemny dla moich oczu półmrok. Nie miałam pojęcia, do kogo należał pokój, ale przeważała w nim prostota i harmonia. Brakowało tu jakichkolwiek zdjęć i tego typu dodatków. Jednak, mimo wszystko pokój pozostawał przytulny i mogło się wyczuć panujące tu ciepło. Cicho wstałam i poskładałam kołdrę.
Głowa nie dawała o sobie zapomnieć, przypominając mi ponure wydarzenia poprzedniego wieczoru. Płacz poprzeplatany wspomnieniami. I te słowa, które cały czas słyszałam w swoich uszach. „Zimna suka”, „żałuję, że ją poznałem”. Nie, tego się nie da zapomnieć, a co dopiero wybaczyć. W tamtej chwili pragnęłam rzucić się z mostu. Osoba, na której powoli zaczynało mi zależeć i która znaczyła dla mnie więcej niż przeciętny Kowalski mówi o mnie takie rzeczy. Mam ochotę krzyknąć: „ STOP! Zatrzymajcie czas! Ja wysiadam”. Ale życie toczy się dalej swoim torem. Ja rozumiem, można być wkurzonym i mówić różne rzeczy, ale coś takiego? To chwyt poniżej pasa. Ja nawet w najgorszych nerwach nie powiedziałabym o nim takich rzeczy. Jedyną osobą, którą chciałam teraz widzieć i która trzymała mnie w pewnym sensie przy życiu był Niall. To szalone, bo znam go dopiero kilka dni, a przy nim potrafię zapomnieć o całym świecie. No prawie całym. Jest dla mnie promykiem nadziei pośród tych wszystkich negatywnych uczuć. On jednym spojrzeniem potrafił odczytać moje strapienia i troski. Z drugiej strony to niesamowite, że znasz kogoś tylko kilka dni, a przywiązujesz się do niego jakby był obecny przy tobie przez całe twoje życie.
Ostatnio nie spędzaliśmy zbyt dużo czasu razem, zważając, że wtedy marnowałam mój wolny czas z Tym Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać (czyt. Louisem). Jednak, gdy byłam z nim musiałam trzymać się za brzuch w obawie, że mógłby pęknąć ze śmiechu.
Tydzień zleciał mi zdecydowanie zbyt szybko, może, dlatego, że większości tygodnia nie pamiętam. Nim się obejrzałam była już sobota, co oznaczało niechętne wleczenie się na zajęcia. W drodze do drzwi natknęłam się na coś wielkiego. W tym starciu ucierpiał mój najmniejszy palec u lewej nogi. Siarczyście zaklęłam po polsku. Moje walizki znajdowały się w tym pokoju i to one były przyczyną mojego cierpienia. Widzę, że Tomlinson wszystko sobie zaplanował. Nienawidzę, gdy ktoś za mnie decyduje, a krew zalewa mnie, gdy ktoś mówi mi, co mam robić. Tego to po prostu znieść nie mogę.
Przebrałam się w białą bluzkę z flagą Stanów Zjednoczonych, czerwone rurki. Cichutko zeszłam po schodach trzymając moje czerwone vansy w ręku. Postawiłam je koło schodów, aby móc szybko je włożyć.
Aby dostać się do kuchni musiałam przejść przez salon. Planowałam zrobić to szybko, żeby nie wywołać jakiegoś zamieszania. W połowie drogi zatrzymałam się. Podeszłam do kanapy. Na sam widok moje serce zmiękło i zamieniło się w rozpływającą się galaretowatą masę. Leżał tam chłopak, który słodko spał w najlepsze. Jego twarz była tak niewinna, że aż przypominała twarz małego dziecka pogrążonego w najlepszych snach. Był to najsłodszy widok, jaki widziałam w ostatnim czasie.  Chłopak cichutko oddychał. Momentami szeptał jakieś niezrozumiałe dla mnie słowa i krzywił swój nos. Miałam nadzieję, że powodem tego nie były koszmary. Rozejrzałam się po pokoju, ale nie zauważyłam żadnego koca, którym mogłabym go przykryć. Przeszłam obok niego najciszej jak potrafiłam. I tak mogę to przyznać. Moim sercem zawładnął widok śpiącego Niall’era.
Po pewnej chwili przyszły wyrzuty sumienia. Źle czułam się z tym, że blondyn przeze mnie musiał spać na kanapie. Dość długo czasu zabrało mi wymyślenie, jak mogę odwdzięczyć się chłopakowi. Zabrałam się do roboty, bo zostało mi tylko półtora godziny do wyjścia.
Szybko uwinęłam się ze zrobieniem ciasta i już po chwili smażyłam Niallerowi polskie naleśniki. Pod koniec smażenia do moich uszu dobiegł podniesiony głos. Wyłączyłam kuchenkę i pobiegłam do pokoju. Zauważyłam, że na kanapie siedział zlany potem Niall.
- Wszystko w porządku? – zapytałam, podeszłam do niego i od razu wzięłam chłopaka w objęcia.
Blondyn łapał kurczowo powietrze i wypuszczał je z głośnym świstem. Zaczęłam głaskać chłopaka po plecach i powtarzałam, że będzie dobrze i że jestem przy nim. Po chwili chłopak uspokoił się, przynajmniej tak to dla mnie wyglądało.
- Już dobrze? – zapytałam, a blondyn w odpowiedzi pokiwał swoja czupryną i przetarł zaspane oczy. Wyglądał słodko.
- Taaak – odpowiedział po chwili głośno ziewając.
- Miałeś koszmar?
- To było straszne Oliwia – powiedział z przerażeniem w oczach.
- Co się stało Niall?
- Śniło mi się, że przez prawie miesiąc nie byłem w Nando’s. Po tym czasie nareszcie udało mi się znaleźć jedną jedyną taką restaurację. Zamówiłem mojego ulubionego kurczaka i czekając na niego zobaczyłem dziewczynę podobną do ciebie. Uśmiechnąłem się, a ona odwzajemniła gest. Tak spędziłem oczekiwanie na posiłek, bojąc się podejść. Ale to nie było najgorsze. Już miałem zabrać się za jedzenie, gdy przyszedł Harry z Louisem i zjedli mi całego kurczaka! – powiedział przerażony Niall, mając prawie łzy w oczach. Zaśmiałam się pod nosem, cały czas przytulając chłopaka. Po chwili wstałam bez słowa wyjaśnienia. Chłopak patrzył na mnie dość smutnymi niebieskimi oczami.
- Co tak siedzisz? Chodź mam dla ciebie niespodziankę! I nikt ci jej nie zje, obiecuje!
Chłopak niechętnie wstał z kanapy i przeciągnął się. Wchodząc do kuchni pociągnął nosem i uśmiechnął się. Usiadł zaspany przy stole i przyglądał się daniu.
- Co to jest?
- Naleśniki.
- Naleśniki? – zapytał z powątpieniem – naleśniki tak nie wyglądają. One są grube i puszyste.
- To są polskie naleśniki.
- Polskie?
- Przestań się zgrywać. Wiesz, na pewno wiesz, gdzie leży Polska.
- Nad Morzem Bałtyckim.
- Dokładnie, stamtąd pochodzę.
- Więc to są naleśniki – powiedział zdumiony i dźgnął jednego widelcem.
- Czeeekaj Niall. Jeszcze Nutella.
Wzięłam jego naleśnika, posmarowałam Nutellą i zawinęłam. Podałam chłopakowi, jednak napotykając jego wzrok ugryzłam pierwsza.
- Widzisz? Jeszcze żyje. – powiedziałam z pełnymi ustami.
Niall zaśmiał się i starał się złożyć kolejnego naleśnika. Zatkałam usta, żeby nie roześmiać się na głos. Podeszłam do niego i pomogłam mu z naleśnikiem. Blondyn ugryzł. Po chwili wiedziałam, że już jest mój. Świadczył o tym błogi uśmiech na jego twarzy.
- Tfo jusz fiem, kto zhrobi mi obfiad – powiedział z pełną buzią.
- Dlaczego patrzysz na mnie?
- Pfrooooosze. – Jego oczy sprawiły, że zmiękłam.
- Dobra. Ale tylko dlatego, że przeze mnie musiałeś spać na kanapie. Wybacz, ale teraz muszę już iść. Wrócę około 17 i zabieram się za obiecany obiad okej? Tylko dla nas, czy mam się spodziewać kogoś jeszcze?
- Fiesz, u nas jesedznie isie jak siepłe bułeszki – powiedział, wpychając kolejnego placka do ust i spoglądając na mnie pytająco spod wachlarza długich rzęs.
- Studiuje Niall.
- Szo?
- Medycynę, a teraz wybacz, bo jestem już 10 minut spóźniona i mam nadzieję, że nie będę musiała biec na uczelnię. Trzymaj się – podeszłam do chłopaka i uścisnęłam go, a ten w odpowiedzi nadstawił policzek. Droczyłam się z nim i poszłam do drzwi. Odprowadził mnie obrażonym wzrokiem.
- Muah – posłałam mu buziaka w powietrzu, a chłopak udawał, że go łapie. Zaśmiałam się pod nosem i szybko ubrałam buty. Szarpnęłam klamkę, a z dworu zawiało zimnym listopadowym powietrzem. Usłyszałam jakiś hałas na schodach. Odwróciłam się i zobaczyłam Louisa stojącego w spodniach od piżamy. Wydawało mi się, że wypowiedział moje imię, jednak ja tylko zmroziłam go wzrokiem, trzasnęłam drzwiami i pobiegłam jak najszybciej za róg, byle tylko nie mógł mnie dogonić.
------
Louis schodził zaspany po schodach, gdy zauważył Oliwię.
- Oliwia – wyszeptał, ale chwilę potem napotkał lodowate spojrzenie dziewczyny. Louis zatrzymał się. W odpowiedzi usłyszał trzaśnięcie drzwiami. Chciał za nią pobiec, ale po chwili dotarło do niego, że ma na sobie spodnie od piżamy. Z jednej strony zdziwiło go zachowanie dziewczyny. Przecież lekko się posprzeczali, więc nie powinna być aż tak wściekła. Jedno, co wiedział to, to, że musi ją koniecznie przeprosić, mimo, że to przecież nie jego wina.
- Shit ! – zaklął pod nosem.
Stał tak przez chwilę, zastanawiając się nad zachowaniem dziewczyny, by po chwili ruszyć w dół schodów i skierować swe kroki do kuchni. Spodziewał się, że nikogo nie zobaczy. Wszyscy powinni spać o tej porze. On sam oddawałby się tej błogiej przyjemności, gdyby nie hałasy dochodzące z dołu, które go obudziły przed godziną 8. Trochę go zarzucało, gdy stawiał swoje długie kroki, ale to jedynie skutki niedoboru snu. Od progu kuchni uderzyła go niesamowita woń ciasta. Głodny podszedł do lodówki, otworzył ją, pomyślał chwilę, by ponownie ją zamknąć. Dopiero po chwili dotarło do niego, że nie jest w kuchni sam. Wpatrywała się w niego para niebieskich, bardzo szczęśliwych jak na tą porę oczu. Louis zdziwił się widząc Nialla o tak wczesnej porze.
- Co jesz? - Zapytał po chwili Tommo.
Niall zanim odpowiedział przełknął to co miał w buzi.
- Naleśniki.
- Czy masz na myśli te pyszniutkie...
- Nie, te są o niebo lepsze - przerwał mu blondyn, wpychając do buzi kolejną porcję naleśników.
Boo Bear spojrzał na przyjaciela błagalnym wzrokiem, a Niall jakby wyczuwając zagrożenie dla swojego posiłku zakrył go rękami.
- Skąd wstrząsnąłeś te " naleśniki" ?
- Oliwia mi je zrobiła.
Na dźwięk jej imienia Louis spojrzał w oczy przyjacielowi. Oliwia zrobiła mu te naleśniki? Dlaczego dla mnie nie zrobiła? Czy jej już na mnie nie zależy? - Te i inne pytania bombardowały głowę Boo Bear'a.
Niebieskooki blondyn spoglądał w twarz Louisa ze zmartwieniem. Zastanawiał się czy powiedział coś złego, jednak po chwili znużony tym rozmyślaniem i brakiem odpowiedzi powrócił do jedzenia.
W Lou kłębiły się różne uczucia od złości po rozpacz. Coś ściskało go od środka. Czul jak ulatuje z niego dobry nastrój, a w miejsce niego przychodzi przygnębienie. Nie mógł znieść myśli, że Oliwia zrobiła naleśniki dla Nialla, a nie dla niego.
W pewnym momencie chciał powiedzieć blondynowi co o tym wszystkim myśli, jednak pośpiesznie ugryzł się w język i jak najszybciej potrafił opuścił to pomieszczenie. Wrócił do pokoju, jednak tam też nie mógł znaleźć sobie miejsca. Postanowił, że pójdzie pobiegac. Liczył na to, że wysiłek fizyczny przyniesie mu upragniona ulgę.
Jednak prawda kuła go najbardziej. Był cholernie zazdrosny o tę dziewczyne.
Niall wychodząc z kuchni zauważył Louisa, który wybiegł z domu, ubrany w strój do joggingu. Pokręcił głową ze zdumienia i mruknął pod nosem:
- To zupełnie do niego niepodobne.
------
 Przez dłuższą chwilę szłam szybszym krokiem, jakby w obawie przed tym, że Louis może mnie dogonić. Był ostatnią osobą na świecie, którą chciałabym widzieć w tym momencie. Po pewnym czasie, upewniwszy się, że Louisa za mną nie ma i to tylko moje chore wyobrażenia zwolniłam krok, który mimo wszystko do lajtowych nie należał.
Na uczelnie wpadłam równo z początkiem zajęć. Nie chcąc robić zamieszania usiadłam w pierwszym lepszym rzędzie. Miałam z niego doskonały widok na całą salę. Chwilę po mnie przyszła profesorka i zaczęła strasznie nudny wykład, który ciągnął się dla mnie w nieskończoność. Ciałem byłam w sali, jednak myślami pozostawałam z pewnym blond włosym chłopakiem. W pewnym momencie zasnęłam. Obudziłam się, gdy profesorka kończyła wykład. W przerwie między zajęciami zostałam na miejscu, nie chcąc wpaść na Joe. Wszystko mnie jeszcze bolało, ale nie zamierzałam się nikomu żalić. Udawałam, że wszystko jest okej, mimo wszystko czasami odczuwałam zawroty głowa. Dzięki Bogu za makijaż, dlatego, że duża jego ilość wystarczyła, aby zakryć siniaki na twarzy.
Podniosłam wzrok znad pustej kartki papieru imitującej moje notatki. Zauważyłam, że Joe zbliża się do mnie w towarzystwie jakiejś blondynki. Stanęli około 5 metrów ode mnie i rozpoczęli rozmowę.
- Co u ciebie Olga? Dawno się nie widzieliśmy. Stęskniłem się – powiedział Joe. Spuściłam oczy na kartkę papieru. Oblukałam dziewczynę od góry do dołu. Miała niezłą figurę i z daleka wyglądała na bardzo miłą oraz uprzejmą osobę, jednak widocznie pozory mylą. Przede wszystkim ogarnęło mnie uczucie litości i współczucia dla tej dziewczyny. Być może nie wiedziała w co się pakuje – pomyślałam i dotknęłam siniaka na twarzy.
- Olga? – zapytała dziewczyna marszcząc nos.
- Słońce – powiedział i wziął jej podbródek w rękę. Spoglądał jej w oczy, a po chwili złożył na jej ustach siarczysty pocałunek.
Zemdliło mnie. Naprawdę zbierało mi się na wymioty. Wyciągnęłam z torebki ipod’a i włożyłam słuchawki w uszy, oddając się kojącym i uspokajającym dźwiękom moich ulubionych piosenek. Obok mnie dalej trwało love story. Joe myślał, że to wzbudzi we mnie zazdrość? Pomylił się i to znacznie. Nie czułam nic oprócz narastającego uczucia litości.
Zajęcia minęły mi już w miarę szybko. Udało mi się wyrwać w miarę szybko z uczelni, ale to dzięki temu, że w tamtym roku zaliczyłam już te zajęcia. Miałam krótką chwilę, żeby wrócić na moment do domu po laptopa oraz samochód i zrobić zakupy na obiecany obiad.
W domu na całe szczęście nie spotkałam Joe, który prawdopodobnie siedział właśnie na zajęciach. Znalazłam mojego niebieskiego Sony Vaio w sypialni i schowałam go do pokrowca.  Chwilę zabrało mi przypomnienie sobie, gdzie schowałam zapasówki. Z uśmiechem wybrałam je ze szkatułki. Na szczęście Joe nie wiedział o istnieniu tego kluczyka. Z pośpiechem opuściłam ten dom,  którego na pewno już nigdy tak nie nazwę. Kojarzył mi się z najgorszymi koszmarami. Samo słowo „dom” nie kojarzyło mi się pozytywnie. Te słowo przerażało mnie. I niech tak zostanie.
W drodze do domu zrobiłam zakupy. Zaparkowałam samochód kawałek dalej od domu chłopaków. Nie żeby coś, ale nie chciałam się chwalić, ani nic z tych rzeczy. W domu nie było nikogo, oprócz Danielle, która czekała na Liama.
Postanowiłam zrobić Cannelloni, moje popisowe danie. Dziewczyna wiernie towarzyszyła mi rozmową, a mi przy okazji przyjemniej się robiło potrawę. Gdy wstawiałam danie do piekarnika, Liam, Zayn i Niall weszli do domu witając się z nami i od progu wąchając.
- Co tam pachnie? – zapytał Zayn wpadając do kuchni.
- Obiecany obiad dla Nialla.
- uuuu – powiedział Liam i pocałował Danielle w policzek.
Brakowało Tomlinsona i Stylesa, ale niezbyt obchodziła mnie ich nieobecność. Chłopacy szybko wzięli prysznic i wrócili, gdy wyjmowałam danie z piekarnika. Ślinki ciekły im już na sam zapach. Po udanym posiłku spędzonym przede wszystkim na śmiechu Zayn zaoferował się, że pozmywa. Cały czas chwalili mą kuchnię i błagali mnie, żebym częściej gotowała. Odpowiedziałam tylko, że to nie są tanie rzeczy i poszłam do pokoju Nialla odpocząć. Nikt nie miał nic przeciwko, więc po chwili leniłam się na jego łóżku. Leżałam pogrążona w marzeniach. Po chwili usłyszałam jak ktoś wchodzi do pokoju. Niedługo po tym poczułam ciepłe usta na moim policzku.
- Dziękuję – szepnął blondyn.
- Nie ma za co – otworzyłam oczy, spoglądając w błękitne tęczówki Niall.
- Obiecasz mi coś? – szepnął.
- Zależy co…
- Obiecaj, że jeszcze mi coś kiedyś ugotujesz.
Pod wpływem wzroku Nialla rozpływałam się. Uległam mu, a chłopak obdarował mnie najpiękniejszym uśmiechem na świecie.
- Co tak stoisz? – zapytałam po chwili.  Chłopak przyglądał mi się z końca pokoju spod przymrużonych powiek.
- Mógłbyś…
- tak?
- nie już nic. – odpowiedziałam speszona i zdziwiona moją odważnością.
- No mów Oli – ponaglał mnie Niall.
- Mógłbyś mnie przytulić ? – zapytałam i spuściłam głowę, onieśmielona śmiałością moich słów.
Poczułam, że po chwili obejmuje mnie para rąk. Poczułam przyjemne ciepło bijące od ciała chłopaka. Do oczu napłynęły mi powstrzymywane przez cały dzień łzy.
- Wszystko w porządku Oliwia? – zapytał po chwili.
- Nie. – odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
- A co…
- Nieważne Niall. Nie chcę, żeby przeze mnie rozpadł się zespół. Usłyszałam kilka przykrych słów pod moim adresem i to tyle. To nic takiego.
- Na pewno?
- Tak.
Odczekał chwilę i wypuścił mnie ze swoich ramion.
- Już w porządku? – zapytał. Otarłam łzę kciukiem.
- Tak już tak. Dziękuję.
Po chwili poprosiłam, żeby Niall podał mi laptopa, a ten zdziwił się widząc mojego Soniacza.
- Byłam dzisiaj w domu. Zabrałam lapka i samochód. Dwie najważniejsze rzeczy, które chciałam zachować.
- Gdzie jest twój…
- Samochód? Kawałek dalej. Nie chciałam was wykorzystywać.
- Chcesz, żeby ktoś ci go ukradł?
- Dobra, przyprowadzę go tutaj. Postawić go na podjeździe?
- Tak, zobaczymy czym jeździsz.
Ubrałam szybko buty i już po chwili moja czarna Audica stała już na podjeździe.
Kiedy wróciłam do pokoju Nialla zastałam go z laptopem na kolanach. Gdy przekroczyłam próg pokoju, chłopak podniósł wzrok.
- No, no – powiedział z uznaniem. – Audi R8. Widać, że masz dobry gust. Dasz mi się przejechać? Jak już zrobię prawa jazdy.
- Jasne,  nie ma sprawy. Tylko pod warunkiem, że go nie rozbijesz.
- Obiecuje.
Położyłam się na łóżku i włączyłam mojego laptopa. Chłopak wpatrywał się w ekran komputera mrużąc swoje niebieskie oczy. Kątem oka zauważyłam, że blondyn siedzi na twitterze. Domyślałam się, że odpowiadał na pytania fanów. Gdy nie wiedział co odpowiedzieć krzywił nos i przygryzał dolną wargę. Za każdym razem wywoływało to u mnie uśmiech na twarzy. Kiedy udało mu się wymyślić sensowną odpowiedź, odciągnął mnie od ekranu mojego komputera i z dumą prezentował to co napisał. Za każdym razem z takim samym wyrazem twarzy pytał się co o tym myślę.
- To jest dobre!
- Serio tak uważasz?
- Nie na żarty. Jasne, że serio. Niezbyt potrafię kłamać.
Odwróciłam się do mojego komputera. Przez chwilę zastanawiałam się co wpisać. Bębniłam palcami o komputer. Weszłam na twittera. A co, gorsza nie będę! Na razie wolałam nie wchodzić w ‘mentions’, pamiętając ostatnie wydarzenia. W wyszukiwarce wpisałam ‘ONE DIRECTION’. Wyskoczyło mi ich oficjalne konto, więc od razy kliknęłam obserwuj. Tak samo zrobiłam z Liamem i Danielle. Na koniec zostawiłam sobie blondyna. Wpisałam Niall Horan. Weszłam na jego profil. Oglądnęłam jego zdjęcia, patrząc czy aby na pewno nie podgląda. Na koniec kliknęłam obserwuj.
Po chwili Niall spojrzał na mnie pytająco i uśmiechnął się tajemniczo.
- Co to ma być? – zapytał.
- Zupełnie nie mam pojęcia o co ci chodzi – odpowiedziałam z miną niewiniątka.
- Nie wiesz? – mówiąc to postawił swojego laptopa na ziemi.
Zbliżył się do mnie, a ja spoglądałam się na niego pytającym wzrokiem. Wyrwał mi laptopa z ręki, by ten po chwili wylądował na ziemi. Jak gdyby nigdy nic Horan zaczął mnie łaskotać. To było gorsze niż tortury. Ze śmiechu nie mogłam złapać tchu. Próbowałam powiedzieć to chłopakowi, jednak w momencie gdy otwierałam usta chłopak łaskotał mnie jeszcze mocniej. Usiadł na mnie okrakiem i nie zaprzestawał tortur.
- Niall hahahahhaha, błagaaaam hahahahaha
- O co? – zapytał chłopak jak gdyby nigdy nic. Widać było na twarzy chłopaka rumieńce, dodające mu uroku. Ta zabawa bawiła go tak samo mocno jak mnie.
- Przeestań hahahahahaha
- A co będę z tego miał?
- hahahah, coo tylko hahahahha chcesz.
- Serio?
- Nie, hahahahaha
Myślałam, że Niall teraz mocno mnie łaskotał, ale co przyszło po chwili przeszło moje najświętsze koszmary. Zwijałam się ze śmiechu i myślałam, że brzuch mi pęknie.
- Dobra, hahahhaha, wszystko, hahahaha obiecuje!
- Ufam ci, więc przestaje – powiedział i faktycznie przestał.
- Dziękuje – powiedziałam z ulgą.
W jednej sekundzie chłopak popatrzył na mnie błagalnie.
- Co mam zrobić w zamian? – zapytałam od niechcenia. Powoli zaczynałam schodzić z kanapy.
- Zaskocz mnie – powiedział chłopak i przybrał poprzednią pozę biorąc do rąk komputer, powracając do wcześniejszych czynności.
-----
Louis wyszedł z pokoju i usłyszał śmiechy dochodzące z pokoju Niallera. Podszedł bliżej. Karmił obecną w sobie zazdrość kolejnymi negatywnym uczuciami. Miał ochotę wparować tam i przerwać tą hulankę. Wiedział, że jeżeli odważyłby się na ten czyn Oliwia znienawidziłaby go jeszcze bardziej. Stał pod drzwiami i podsłuchiwał. Wiedział, że jest to bezczelny czyn, jednak nie potrafił oprzeć się pokusie. Po chwili drzwi powoli otworzyły się, a on odskoczył w głąb korytarza.
-----
Wyszłam z pokoju i natknęłam się, na moje nieszczęście, na Louisa.
- Oliwia - powiedział. Nie zwróciłam na niego uwagi i skierowałam się w stronę schodów, jednak Louis zagrodził mi drogę. Złapał mnie za rękę, a nasze oczy skrzyżowały się. Spojrzałam z irytacja w jego przygaszone oczy, a motyle w moim brzuchu zaczynały świrować. Jednak mozg nie miał zamiaru zapomnieć tamtych słów za co byłam mu w tamtym momencie wdzięczna. Spoglądając w jego oczy rozpływałam się czując, że jeszcze chwila i zmięknę.
- Ja chciałem cię przeprosić.
Podziałało to jak kubeł zimnej wody i wystarczyło, żeby przykre słowa zaczęły obijać mi się po głowie.
- Puścisz mnie ? Nie mam czasu na pogaduchy, śpieszę się.
Poziom mojej irytacji wzrastał. Myślał, że jak przeprosi to wszystko będzie dobrze i po staremu? O nie mój drogi, w tym momencie się przeliczyłeś.
- Ja myślałem...
- Nie obchodzi mnie to co myślałeś, wybacz ale jestem zajęta - wycedziłam przez zęby i strzasnęłam jego rękę z mojego ramienia.
- Ale....
Odeszłam nie odwracając się. Napawałam się tym, że tym razem ja zadałam mu cios. Cieszyło mnie to że w mniejszym stopniu ale chociaż trochę cierpi jak ja. To jest straszne co mówię, ale na prawdę sprawiło mi to satysfakcje.
------
Louis stał na pierwszym stopniu schodów i patrzył jak odchodzi. Nie miał zielonego pojęcia o co może jej chodzić. I weź tu zrozum dziewczyny! Jednak Louis nie miał zamiaru poddać się tak łatwo.
-----
Postawiłam na prostotę. Szybko przygotowałam czekoladę na gorąco z bitą śmietaną. Po chwili wnosiłam parujący napój po schodach. Na całe szczęście nie było tu śladu Louisa. Zapukałam nogą w drzwi, a po chwili przekazałam czekoladę Niallerowi, który spojrzał na napój rozanielonymi oczami. Położyłam się na kanapie. Zaryzykowałam i weszłam w powiadomienia. Nie wierzyłam własnym oczom. Niall mnie obserwuje. Szybko napisałam tweet: „O MÓJ BOŻE! NIALL HORAN MNIE OBSERWUJE! NIE MOGĘ ODDYCHAĆ!!!!!!”
Po chwili posypały się tweety z gratulacjami. Szybko włączyłam stronę twitcama. Zaczęłam opowiadać o tym jak się z tym czuje. Miałam nawet dużą oglądalność. Zebrało się około 30 osób. Spojrzałam na chłopaka, który siedział tym razem na fotelu.
- Co robisz? – wyszeptał cicho jak potrafił.
- Robię twitcama – odpowiedziałam mu na głos.
Posypały się pytania z kim rozmawiam.
- Ludzie chcą wiedzieć kto jest ze mną w pokoju.
Chłopak wzruszył ramionami i szepnął „not yet”. Odpowiedziałam o tym ludziom. Jeszcze chwilę poodpowiadałam na pytania. Po chwili oboje z Niallerem usłyszeliśmy ciche pukanie do drzwi. Podnieśliśmy oczy znad laptopów. W szparze między drzwiami ukazała się głowa Liama. Mówiłam dalej do dziewczyn, żeby nie usłyszały głosu Liama.
- Kończę – powiedziałam. – Myślę, że jego obecność niedługo was zaskoczy.
Wyłączyłam się oraz to samo zrobiłam z komputerem. Po chwili w drzwiach pojawiła się Danielle z Liamem. Od razu poleciałam zrobić kolejne czekolady. Wróciłam i spędziłam niesamowitą noc ze znajomymi. Myślę, że nigdy w życiu tak dobrze się nie bawiłam!
---
Rano Danielle wyciągnęła mnie na zakupy. Wpadłyśmy w istny szał, spowodowany wyprzedażami. Po chwili, która okazała się dłuższa niż myślałam, zmęczone zmierzałyśmy w kierunku Mcdonalda. Dziewczyna zatrzymała się raptownie. Spojrzałam na mnie pytającym wzrokiem.
- Czy to nie jest przypadkiem Kate Sparks?
Wskazała ręką w kierunku niewysokiej dziewczyny. Na oko miała 1,65 m. Znana była z szopy włosów, która była upchnięta w ciasną kitkę. Miała na głowie czerwoną bandanę zawiązywaną u góry. Sprawiała wrażenie raczej zagubionej. Nie wyróżniała się z tłumu. Nim się obejrzałam Danielle zmierzała w jej kierunku. Postanowiłam ją zatrzymać, jednak miałam trochę zbyt późny refleks. Gdy do niej dobiegłam, Dan zapytała:
- Jesteś Kate Sparks?
Dziewczyna spojrzała na nią niepewnymi oczami i rozejrzała się w koło.
- Tak – odpowiedziała i speszona spuściła wzrok.
- Jesteś niesamowitą modelką – powiedziałam, a Kate podniosła wzrok i oblała się rumieńcem.
- Idziemy na kawę, chcesz się dołączyć?
Dziewczyna wydukała nieśmiałe tak, a Dan porwała ją i mnie na najlepszą kawę w galerii. Spędziłyśmy czas przede wszystkim na rozmowie, jednak Kate mimo wszystko pozostawała nieśmiała i niepewna. Dziwiło mnie jej zachowanie. Danielle spojrzała na zegarek i przeraziła się. Musiałyśmy wracać, więc wymieniłyśmy się z Kate numerem telefonu i szybko pognałyśmy do samochodu. Danielle prowadziła więc dość szybko znalazłyśmy się w domu. Postanowiłyśmy, że zostawimy zakupy. Dziewczyna wykręciła numer Liama i zagłębiła się w rozmowę z nim. Ja w tym czasie weszłam do domu.
Przekroczyłam próg i zobaczyłam jak Louis wstaje na mój widok. W rękach trzymał słoneczniki – moje ulubione kwiaty.
- Oliwia – wyszeptał.
Nie wiem, czy to kwiaty, czy jego oczy i zapach jego perfum sprawiły, że miałam ochotę rzucić wszystko i wpić się w jego usta.
---------
Przepraszam za literówki, brak przecinków itp. Pisałam go na szybko na wycieczce, więc bądźcie wyrozumiali. Pozdrawiam :)

CZYTAM=KOMENTUJĘ

17 komentarzy:

  1. najlepszy moment do czytania tego opo dla Joana to wlasnie teraz,kiedy w akcje wkrada sie moj Horanek.Ztwoim talentem z jakim opisujesz sytuacje i dobierasz slowa, a z moim uwielbieniem do tego chlopaka czyta mi sie tak przyjemnie o nim,ze to niepojete.Plus dochodzi fakt,ze przy Niallu to ja juz zupelnie obrazuje sobie wszystko,co piszesz ;D SWIETNE,REWELACYJNE,NA POZIOMIE MISIA xx

    OdpowiedzUsuń
  2. kocham to, kocham to, kocham to! <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak sobie po tym rozdziale nie myślę, czy by moze Niall'a z Olivią połaczyć, co ? Tak tylko, zeby Louis był zazdrsny. A poza tym ona chyba też Horanka kocha, tylko nie zdaje z tego sprawy. A moze tylko się przyjaźnia ? oh, juz sama nie wiem co mam o tym myśleć :/
    Przez cały rozdział ryczałam ze śmiechu - Ten Voldemord był kurna najlepszy, ale naleśniki i koszmar Niallerka też zajebiste :D Nie mam poojęcia, jak ty to robisz, ale po każdym rozdziale chcę jeszcze więcej :P
    Czekam na następny, @LikeLaughNiall

    OdpowiedzUsuń
  4. Ale akcja xD super czekam na nn :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudo!!! Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału :) Poinformuj mnie jak go wstawisz (@martynar_xx <-- to mój tt)

    OdpowiedzUsuń
  6. zajebiście !
    aż nie wiem co napisać . ; o
    booooooooooooooooosko !

    OdpowiedzUsuń
  7. Weź połącz Niall z Oliwią. Błagam.. *_*
    Rozdział zajebisty ♥

    OdpowiedzUsuń
  8. AWWWWWWWWWW *__________* NIALLER < 3333
    WEŹ GO DAJ Z OLIVIĄ . PLEASEEE . < 33 *___*

    ZAJEBISTY ROZDZIAŁ *________*

    OdpowiedzUsuń
  9. Jeeeeeeeeeeej Louis jakiś ty kochany z jednej strony.. bo z drugiej to ja Cię kompletnie nie rozumiem, ale to nic mówi się trudno. Między Oliw a Niallem nieźle iskrzy chyba by byli fajną parą... tak myślę.
    see ya !xx

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetne ! Kocham cię i twoje opowiadanie ! Jesteś genialna !:*
    Twój cukierek xx

    OdpowiedzUsuń
  11. aaa <3 jestes bogiem :D KATE SPARKS, mmm :D

    OdpowiedzUsuń
  12. aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa! to jest zajebiste! <3

    OdpowiedzUsuń
  13. Oli i Niall serio wydają się do siebie pasować, ale chyba nie takie miało być przesłanie. Zarąbiści kumple <3
    Strasznie ciekawi mnie, co będzie dalej. Słoneczniki <3 wspaniale pomyślane...
    czekam cierpliwie z niecierpliwością! :)

    OdpowiedzUsuń
  14. super!
    czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
  15. http://ziallforever.blogspot.com/ nowy rozdział!

    OdpowiedzUsuń
  16. ten rozdział jak i pozostałe są zajebiste, genialne. Już ci mówiłam, ze masz talent. Pisz dalej. Czekam na next i zapraszam do siebie. Wpadnij jak będziesz miała trochę wolnego czasu. Pozdro :)

    http://gotta-be-you-one-direction.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń