czwartek, 2 sierpnia 2012

Rozdział X

Zanim wróciłam do domu minęła czwarta godzina. Stanęłam przed drzwiami, wyjęłam klucz z kieszeni dżinsów. Włożyłam go do zamka. Z cichym szczęknięciem drzwi ustąpiły, a ja weszłam do środka. Stałam w miejscu i cicho nasłuchiwałam. Przywitała mnie cisza, więc z łatwością rozluźniłam się i zamknęłam drzwi. Od razu ruszyłam do swojej sypialni, która tylko przywołała niechciane wspomnienia. Z obrzydzeniem na twarzy przyglądałam się łóżku, które teraz idealnie zasłane przypominało o niedawnym akcie. Podeszłam do szafy i jednym zgrabnym ruchem wyciągnęłam z niej walizkę. W szybkim tempie wyjmowałam ubrania z szafy i bez składania wrzucałam je do torby. Zależało mi na czasie, bo jak najszybciej chciałam być już u kuzynki. Nim się obejrzałam bagaż był już pełen. Połowa szafy zapakowana. Stanęłam na środku pokoju i zaczęłam główkować, co mam zrobić z resztą rzeczy. Po chwili przypomniałam sobie o torbie, która znajduje się na szafie. Stanęłam na palcach. Końcem palców chwyciłam torbę, która po chwili spadła na mnie z hukiem pokrywając mnie toną kurzu. Jednym zgrabnym ruchem zrzuciłam z ją z siebie i wstałam otrzepując się z kurzu, na dodatek kichając niemiłosiernie. Kiedy nareszcie byłam już czysta wznowiłam pakowanie. W pewnym momencie przystanęłam i zastanowiłam się, co spakować teraz. Nagle w pasie złapały mnie silne, męskie ramiona. Uśmiechnęłam się szeroko. Louis kochany Louis mnie znalazł. Próbowałam się odwrócić, aby wpić się w jego słodkie wargi. Na wspomnienie jego uśmiechu moje serce przyśpieszyło, a w żołądku poczułam przyjemne ciepło. Zaśmiałam się, bo Louis nie chciał, żebym się odwróciła. Drażnił się ze mną, a mi to odpowiadało. Chłopak wzmocnij uścisk w pasie i położył mi swoją głowę na ramieniu.
- Louis – wymruczałam cicho.
- Stęskniłem się za tobą skarbie – powiedział głos przy moim uchu, który poznałabym wszędzie. Głos, który nękał mnie nawet w snach, które stawały się od razu najgorszymi koszmarami. Nikomu o tym nie mówiłam, jednak czasami potrafiłam obudzić się w nocy zlana potem.
- Ty… - powiedziałam najbardziej lodowatym tonem, na jaki było mnie stać w tamtym momencie. – Puść mnie! – nakazałam stanowczym głosem i spróbowałam wyswobodzić się z jego uścisku, który z każdą chwilą przybierał na sile.
Szarpałam się, jednak przeciwnik trzymał mnie mocno w pasie. Z moich ust wydobywały się krzyki o pomoc, jednak nikt nie reagował. Dziwne, żeby ktoś to robił skoro byłam w swoim mieszkaniu i to w dodatku w sypialni przy zamkniętych drzwiach. To był by cud, gdyby ktokolwiek znajdował się na korytarzu.  Chłopak zasłonił mi usta ręką. Czułam jego oddech tuż przy moim uchu. Również to jak sapał ciężko łapiąc kolejne hausty powietrza. Dało się wyczuć od niego mieszankę potu i alkoholu, która przyprawiała mnie o mdłości. Wzdrygnęłam się. Czułam w środku wzbierającą panikę. Moje serce przyśpieszyło, a jego szybkie dudnienie odczuwałam nawet w uszach. Nie wiedziałam, co się ze mną dzieję. Jedyne, czego była pewna to to, że chciałam znaleźć się jak najdalej od niego. Może to miało coś wspólnego z przeszłością, ze wspomnieniem dzieciństwa, które w moim wypadku nie było kolorowe. Coś ścisnęło się mi w żołądku. Czułam nadchodzącą panikę, która nie przestawała śmiać się z mojego strachu. Próbowałam przywołać sobie jakieś przyjemne wspomnienia, jednak trudno było mi uspokoić rozgorączkowany umysł. Mózg zdecydowanie odmówił mi współpracy.
- Jeśli przestaniesz krzyczeć, nie stanie ci się krzywda – musiałam wysilić mózg, żeby zrozumieć poszczególne słowa i wyłapać ogólny sens jego wypowiedzi, co przyszło mi z trudem. Odciągnął na moment moją uwagę, jednak panika nie zamierzała tak łatwo odpuścić.
Zaczęłam kolejną bitwę z myślami i poczułam napływające fale słabości. Dostałam lekkich drgawek, a nogi powoli uginały się pod ciężarem mojego ciała. Tymczasem chłopak jakby nic sobie z tego nie robiąc odgarnął mi włosy z twarzy. Zaczął całować mnie po szyi. Czekałam chwilę, poddając się tej jego „pieszczocie”, która wcale do przyjemnych nie należała. Szukałam momentu zaskoczenia. Gdy wyczułam odpowiednią chwilę, szarpnęłam się mocniej, jednak przeciwnik był na tyle czujny, że od razu wzmocnił uścisk wokół mojej tali. Całując mnie schodził niżej. Ogarnęły mnie wielkie fale mdłości i obrzydzenia. Chciało mi się wymiotować, gdy jego parszywe usta sunęły po moim ciele.  Takie sytuacje się już zdarzały. Nie to, że wtedy miałam coś, przeciwko, ale teraz po tym wszystkim to naprawdę było dla mnie obrzydliwe. Jedną ręką przytrzymywał mnie w pasie, a drugą wsadził mi pod koszulkę i zaczął jeździć nią po moim ciele. Stał w lekkim rozkroku, więc nogą kopiąc w powietrzu miałam nadzieję, że oberwą jego jaja, jednak niestety zrobił unik. Odwrócił mnie twarzą do siebie, więc mogłam dokładniej przyglądnąć się jego twarzy, której wyraz nie wróżył niczego dobrego. Była na niej mieszanka wściekłości i dzikiego zadowolenia. W jego oczach błyskały niebezpieczne iskierki. Chłopak dyszał ciężko i z głośnym świstem wypuszczał powietrze, w którym dało wyczuć się alkohol. O ile wcześniej zapomniałam o panice, teraz wróciła ona ze zdwojoną siłą. Stałam tam wręcz sparaliżowana, modląc się o to, żeby ten koszmar jak najszybciej się skończył, jednak sądząc po wyrazie twarzy chłopaka gra dopiero się zaczynała.  Podniósł rękę i po chwili jego pięść spotkała się z moim okiem. Ból przyszedł dopiero po kilku sekundach, kiedy mój mózg przetworzył czyn chłopaka. Otrząsnęłam się z szoku, co zajęło mi ułamki sekund.
- Puść mnie – powiedziałam starając się, by mój głos był stanowczy.
- Skoro lubisz bawić się ostro – powiedział po chwili. Nie usłyszał widocznie mojego rozkazu, albo po prostu nie chciał go słyszeć.
Plunęłam mu w twarz! Twarz, która prześladuje mnie po nocach. Dzięki temu moje drugie oko „miało zaszczyt” spotkania się po raz kolejny z jego pięścią. Zatoczyłam się do tyłu pod wpływem siły uderzenia. W tym samym czasie chłopak przyparł mnie swoim ciałem do ściany. Jednym ruchem ściągnął mi bluzkę, by po chwili jej śladem poszły również spodnie i bielizna. Stałam przed nim całkowicie naga. Rękami próbowałam zakryć nagość. Czułam się poniżona w tym momencie, gdy on łapczywie wpatrywał się w moje ciało wygłodniałym wzrokiem. W tamtej chwili żałowałam, że nie ważę 100 kg i nie mam boczków. Nie tak to sobie wszystko wyobrażałam. To miało być piękne wydarzenie w moim życiu. Miało być romantycznie i z odpowiednią osobą, ale on wszystko przekreślił i zostawił mi jedynie traumę, z którą miałam nadzieję uda mi się szybko wygrać.
Składał pocałunki na mojej twarzy, a panika przeradzała się powoli w histerię. Próbował wepchać swój jęzor do mojego gardła, ale zręcznie ugryzłam go. Wykorzystując chwilę jego nieuwagi, kopnęłam go na oślep. Chłopak zatoczył się do tyłu, a ja skorzystałam z okazji i spróbowałam uciec, jednak on złapał mnie za nogę. Po chwili leżałam jak długa ziemi. Czułam krew spływającą z nosa, bo właśnie upadłam na twarz. Z moimi oczami było coraz gorzej, bo ledwo, co na nie widziałam. Słuchałam jak ON śmieje się szyderczo nad moim ciałem.
- I po co ci to było? – zapytał.
Po chwili poczułam ból w okolicy klatki piersiowej spowodowany jego silnym kopnięciem. Odrzuciło mnie do tyłu. Chłopak ponowił czynność kilka razy. Nie czułam bólu. Nie czułam już nic.
- Brzydzę się tobą – wysyczałam, za co dostałam kopniaka, który trafił w twarz. Zawyłam z bólu, a chłopak zaczął się jeszcze bardziej śmiać.
- To jak? Co powiesz na szybki numerek? – zapytał jego głos tuż przy moim uchu.
- Idź to diabła Joe!
Chłopak wpadł w jakiś szał. Okładał mnie z każdej strony kopniakami. Zakryłam twarz rękami w obawie, że może w nią jeszcze raz trafić. Po chwili bolało mnie całe ciało. Nawet włosy. Takiego bólu nie czułam jeszcze nigdy! Jednak na całe szczęście ból po chwili ustąpił, a mnie pochłonęła nicość.
-------------------------
Louis wszedł do mieszkania i aż się przeraził. Pokój wyglądał tak, jakby przeszło przez niego tornado lub trąba powietrzna. A musicie wiedzieć, że od ostatniej wizyty Oliwii nic się nie zmieniło. Dało się wyczuć mieszankę stęchlizny i drobnej nutki alkoholu, która przyprawiała człowieka o odruch wymiotny. Chłopak zatrzymał się, zastanawiając się, do czego mogło dojść w tym mieszkaniu. Przed oczami stanęły mu różne scenariusze tortur, jakich tamten koleś mógł użyć na biednej Oliwii. Louis odsuwał je od siebie, karcąc się za tak ponure wizje. Wolał pozostać wiecznym optymistą.
W pokoju zastał go totalny syf.  Wszędzie były porozwalane krzesła i rzeczy, które, jak się domyślał, początkowo stały na szafkach, lecz teraz ich miejsce było na podłodze. Albo ta dziewczyna nie potrafi poradzić sobie ze sprzątaniem i potrzebuje wizyty w programie „Perfekcyjna Pani Domu”, albo musiała się tu odbyć niezła impreza, na którą go nie zaprosiła.
Postawił krok naprzód i coś pod jego butem brzękło. Cofnął postawioną stopę i zobaczył potłuczoną ramkę ze zdjęciem. Schylił się i już po chwili trzymał ją w ręku. Zobaczył brązową ramkę stylizowaną na stare czasy, potłuczone szkło. Na fotografii uśmiechała się do niego dziewczyna. Wystarczyło jedno spojrzenie na zdjęcie, żeby mógł ocenić jak piękna była. Jej uśmiech czarował widza, tak, że nie mogłeś myśleć o niczym innym, tylko o jej pełnych malinowych ustach i roześmianych oczach. Louis przyłapał się nawet na tym, jak marzył o kolejnym pocałunku z nią.
W końcu Tommy postanowił, że rozglądnie się po mieszkaniu, zanim wróci zawiedziony do domu. Wolał upewnić się, że nie ma tu śladu tej dziewczyny, którą pokochał od pierwszego zdania. Rozmowy. Pamiętał ten dzień. Gdy uciekając przed fankami weszli do pierwszej lepszej restauracji. Wtedy ją zobaczył po raz pierwszy, gdy stała za barem i nalewała napoje dla klientów. Już od progu nie mógł odciągnąć od niej wzroku. Wyglądała jak zwyczajna dziewczyna, jednak on dostrzegał w niej coś innego. Coś, co przyciągało go do niej. Była zupełnie inna, niż wszystkie Brytyjki. Było w niej coś egzotycznego. Jakaś nutka poczucia humoru, o którą tak ciężko było w Anglii. Tutejsze dziewczyny brały wszystko na poważenie, miały w sobie jakieś wyrachowanie. A ona? Ona miała pewną radość w sobie, którą zarażała wszystkich wkoło. To już wiedział o niej po ich pierwszej rozmowie. W sumie nie można było tego nazwać rozmową tylko potyczką słowną. Gdy z nią rozmawiał, zauważył w jej oczach dwie malutkie iskierki, które pojawiały się wtedy, gdy udało jej się wymyślić jakąś ciętą ripostę. Dla Louisa Oliwia była piękna. Przy niej wszystkie dziewczyny stawały się dla niego zwyczajne. Nie przypominała mu ani trochę kobiet, z którymi do tej pory miał do czynienia.  Nie należała do wysokich, ale niska też nie była. Na jego oko miała około 165 cm.  Posiadała lekko wystającym brzuszek, ale Louis twierdził, że jest on na swój sposób piękny. Jej lekko opalona twarz, co było dziwne jak na Anglię oraz rumieńce dodawały jej tylko piękna. Louis doskonale wiedział, że onieśmiela dziewczynę, jednak nie miał zamiaru przestawać, bo wyglądała pięknie, gdy tak bardzo rumieniła się na jego widok. Kiedy zauważył telefon przy stoliku zabrał go, licząc, że to telefon Oliwii. Ryzykował, że już więcej nie zobaczy tej dziewczyny, więc ta sytuacja wydała mu się idealna. Najbardziej rozśmieszył go fakt, że ta dziewczyna była damską wersją jego samego, o czym może świadczyć chociażby jej styl ubierania tak bardzo podobny do jego, jeśli nie identyczny.
Nigdy nie martwił się o nikogo tak bardzo, jak o tą dziewczynę w tym momencie. No chyba, że nie licząc jego młodszej siostry, gdy zbyt długo nie wracała do domu po imprezie, ale to zupełnie inna bajka.
Rozglądnął się po domu, ale w kuchni natknął się na jeszcze większy syf niż w pokoju. Coraz bardziej pomysł imprezy zdawał mu się najbardziej prawdopodobny.
Sprawdził wszystkie pokoje na górze i został mu tylko jeden. Wszedł schodami na górę i usłyszał zza niego zduszone głosy. Nie czekając otworzył szeroko drzwi.
- CO tu się kurwa dzieje? – zapytał Louis otwierając szeroko oczy ze zdumienia.
Pokój bym wysprzątany, jeśli nie liczyć pustej szafy i dwóch toreb stojących obok niej. Pośrodku pomieszczenia stał koleś z miną, jakby Louis przerwał mu największą zabawę.
- Kim jesteś? – zapytał znudzony koleś, jednak na jego twarzy malowała się jedynie wściekłość.
- Szukam Oliwii – powiedział Tomlinson. Nie owijał w bawełnę, postawił na prosty przekaz informacji i liczył na równie szybką odpowiedź.
- Więc to jest twój kochaś – zwrócił się do kogoś chłopak, jednak Tommy nie mógł zobaczyć kim była ta osoba. Przeszkadzało mu łóżko, więc wszedł głębiej do pokoju. To, co zobaczył zmroziło go.
- ODPOWIEDZ – ryknął tamten facet.
W kącie leżała Oliwia. Była cała zmaltretowana, a do tego naga, więc Louis mógł jedynie sobie wyobrazić, do czego mogło tutaj dojść. Czuł jak wzbiera się w nim fala agresji. Trzymał ręce przy sobie, które były już dawno zaciśnięte w pięści.
- CO TY JEJ ZROBIŁEŚ? – ryknął Tomlinson.
- A co cię to koleś obchodzi? Moja laska, robie z nią, co chce. If you know what i mean – powiedział.
- TY DUPKU! JAK MOGŁEŚ JEJ COŚ TAKIEGO ZROBIĆ? NIE ZASŁUGUJESZ NA NIĄ! NIGDY WIĘCEJ JEJ JUŻ NIE ZOBACZYSZ, A JA TEGO DOPILNUJE – darł się Louis, co tylko mu ślina przyniosła na język. A Joe stał tam dalej z luzackim wyrazem twarzy słuchając, co jego przeciwnik ma do powiedzenia.
-------------------------
Głowa mi pulsowała. Słyszałam podniesione głosy w pokoju, jednak nie byłam w stanie otworzyć oczu. Próbowałam wyłapać sens rozmowy, jednak ból głowy uniemożliwiał mi to. Całą swoją uwagę skupiłam na otworzeniu oczu. Zmusiłam się do tego i na jedną malutką chwilę udało mi się. Zobaczyłam sylwetkę mężczyzny stojącą w drzwiach. Chciałam krzyknąć, żeby uciekał, jednak nie miałam siły. Zakręciło mi się w głowie i zemdlałam po raz kolejny.
--------------------------
Louis nie wiedział co ma ze sobą zrobić. Czy rzucić się i pomóc Oliwii, czy wpierw przywalić temu facetowi. Chciał zetrzeć z twarzy mu ten uśmiech.
- Louis tak? Mam ci pokazać gdzie są drzwi, czy sam do nich trafisz?
Tomlinson nie wytrzymał i uderzył z całej siły tego kolesia. Ten zatoczył się do tyłu i złapał się za oko. Louis miał szczęście, że w dzieciństwie został dotkliwie pobity. Szczęście w nieszczęściu. Ale dzięki temu nauczył się samoobrony i walki, więc wiedział, co ma zrobić. Podszedł do kolesia i kopnął go w kroczę, a ten upadając uderzył z całej siły głową o ścianę, co tylko ułatwiło Louisowi zadanie.
Tommy podbiegł do Oliwii i delikatnie sprawdził jej puls. Odetchnął z ulgą, gdy poczuł przyjemne pulsowanie pod jej delikatną skórą. Przeniósł dziewczynę na łóżko i okrył ją kołdrą. Postanowił, że weźmie kilka rzeczy dziewczyny, co dla niego oznaczało, że spakuje całą jej garderobę. W międzyczasie zadzwonił do chłopaków, żeby przyjechali tu po jej rzeczy. Louisowi nie przeszła złość, więc czekając na chłopaków łaził po pokoju i nie miał się, na czym wyżyć. Walnął kilka razy pięścią w ścianę, ale nie pomogło. Podszedł do chłopaka, który zaczął się budzić. Przypomniało mu się od razu zmasakrowane ciało dziewczyny. Ze złości zadał mu kilka kopnięć w klatkę piersiową. Podniósł go i zadał mu kilka ciosów w twarz. Okładał go do momentu, aż nie przyszedł Harry i nie odciągnął go od niego. Nie musiał wyjaśniać Harremu co się stało. Przynajmniej nie teraz. Harry zrozumiał i zabrał rzeczy Oliwii. Louis podszedł do łóżka i delikatnie wziął dziewczynę na ręce i zawiózł ją do siebie. Obiecał sobie, że nigdy więcej nie zostawi jej samej.
-------------------------
Nie wiem, która godzina była, gdy się obudziłam. Bolało mnie całe ciało, jakbym przebiegła, co najmniej 100 kilometrów. Wróciły do mnie wydarzenia poprzedniego wieczoru i aż się wzdrygnęłam. Z trudem otworzyłam podpuchnięte oczy, jedynie po to, żeby sprawdzić, czy dalej tkwię w tym koszmarze. Znajdowałam się w jakimś pokoju. Pamiętałam go, ale nie wiedziałam, do kogo należy. Omiotłam wzrokiem pokój i po chwili dojrzałam chłopaka, który stał przy oknie.
- Louis – jednak z mojego gardła nie wydobył się pożądany dźwięk. Odchrząknęłam cicho. Tommy lekko podskoczył i obrócił się w moją stronę.
Na twarz wpłynął mi uśmiech, gdy zobaczyłam twarz chłopaka. On po chwili znalazł się przy mnie i złapał mnie za rękę.
- Nic ci nie jest Oliwia? Jak się czujesz? Boli cię coś?
- Czuje się jakby wbijali mi igły w całe ciało.
Spojrzałam na niego. Jego zmartwiony wzrok przyprawiał mnie o szybsze bicie serca.  Patrzyłam w jego twarz, jednak wzrok miał nieobecny. Patrzał wszędzie byle tylko nie na mnie.
- Louis spójrz na mnie – poprosiłam cicho. Chłopak spojrzał na mnie, jednak szybko odwrócił wzrok.
- Co jestem, aż taka brzydka, że nie możesz na mnie patrzeć? – zażartowałam.
- Nawet tak nie mów!
- Nie widzę innego powodu, dla którego nie patrzysz mi prosto w oczy.
- Daj spokój Oli.
- Jak mam dać spokój? Kiedy nawet ty nie chcesz na mnie spojrzeć.
- Oliwia, proszę…
- Spójrz na mnie – ryknęłam.
- NIE!
- Wszystko już rozumiem.
Chłopak momentalnie wstał i podszedł do biurka. Oparł się rękami o blat.
- Co takiego? – zapytał rozdrażniony.
- Wszystko. Wstydzisz się mnie.
- Co?
- Właśnie to. Wstydzisz się ze mną pokazać gdziekolwiek.
- Ja nic takiego nie powiedziałem. Chciałem z tobą porozmawiać.
- Nie mamy o czym – odparłam i odwróciłam się do niego tyłem.
- Oliwia, przestań zachowywać się jak małe rozkapryszone dziecko. Jesteśmy już dorośli. Co miał oznaczać ten cholerny list?
- Nic.
- Słyszysz, co do ciebie mówię?! Chyba należą mi się jakieś wyjaśnienia.
- Nie należy ci się nic, poza pozdrowieniem środkowym palcem.
- O co ci teraz chodzi?
- Dobrze się bawiłeś? Znalazłeś sobie zwykłą dziewczynę i mogłeś się nią pobawić przez kilka chwil, by za chwilę znaleźć nową. Mam nadzieję, że zabawa była udana.
Kątem oka spojrzałam na Louisa. Irytacja była wypisana na jego twarzy.
- Och jasne. Nawet nie wiesz jak dobrze się bawiłem – odpowiedział najbardziej lodowatym tonem, jaki kiedykolwiek u niego słyszałam.
- Enjoy – mruknęłam.
- Tylko skoro jesteś zabawką, co robisz w moim łóżku? Dlaczego nie jesteś z tym kolesiem? Naga na środku pokoju i nie czekasz, żeby przyjąć kolejny cios od niego?
To był chwyt poniżej pasa! Do oczy napłynęły mi łzy.
- Po co tam w ogóle polazłeś Tomlinson? Ktoś cię o to prosił, żebyś za mną leciał?
Chłopak przez chwilę wyglądał na zszokowanego, jednak po chwili dodał: - Bo się o ciebie martwiłem, ale jak widzę wcale niepotrzebnie, ty świetnie sobie dawałaś radę.
- Nikt ci nie kazał się o mnie martwić.
- Już nigdy nie pozwolę ci pójść nigdzie samej – oznajmił mi chłopak przybierając wszystkowiedzącą minę.
- A co zabronisz mi?
- Żebyś wiedziała.
- I co jeszcze? Będziesz mnie tu trzymał jak w więzieniu, żeby nic mi się nie stało? Wiesz co, już miałam jednego faceta, który chciał mnie chronić i to on stał się zagrożeniem dla mnie, więc sory ale nie mam zamiaru tego powtarzać, bo nie zasługujesz na jakąkolwiek uwagę z mojej strony.
- Wiesz co? Mam dość! Poszedłem tam, bo bałem się, że mogło ci się coś stać, bo mi na tobie zależy! Ale nie… Zamiast mi podziękować, ty musisz odstawiać jakieś niewiadomo, jakie cyrki. Bo gdyby nie ja, on mógłby cię nawet zgwałcić! Ale oczywiście ja tu jestem najgorszy. Następnym razem nie będę leciał za tobą, żeby cię ratować. Jesteś totalną egoistką! Nie pomyślałaś jak ja mogę się czuć? Bo widocznie obchodzi cię tylko czubek twojego nosa!
- Ja już sobie stąd pójdę, bo widocznie nie odpowiada ci moje towarzystwo – powiedziałam i wstałam z łóżka. Byłam przebrana w piżamę. 

Zeszłam na dół. Usiadłam w kuchni przy stole próbując uspokoić oddech i przede wszystkim powstrzymać łzy. Gdy do kuchni wszedł Niall pierwsza łza popłynęła po moim policzku i kapnęła na szklany blat. Wzięłam głęboki wdech, co pomogło mi jako tako powstrzymać potok łez.
- Coś się stało Oli? –zapytał zatroskanym głosem blondyn i podszedł do lodówki, nie patrząc na mnie. Cicho pociągnęłam nosem.
- Nic - odpowiedziałam.
Wystarczyło jedno uważne spojrzenie chłopaka, żebym skapitulowała. Spojrzał na moja twarz, ale wyraz jego twarzy przeraził nawet mnie. Był tam tak głęboki wyraz szoku i zaskoczenia, a jego oczy patrzyły na mnie z tak wielką troską, że odniosłam wrażenie, jakby to Niall pragnął wziąć na siebie cale moje cierpienie.
- To nic takiego - odpowiedziałam, starając się zakryć twarz. Chłopak jakby nie zważając na to podszedł do mnie. Bałam się spojrzeć mu w oczy. Nie chciałam, żeby te jego niebieskie oczęta zawierały, choć trochę krzty litości, bo tego bym nie zniosła.
- Spójrz na mnie - w jego głowie nie wyczulam rozkazu. W tym zdaniu zawarł stanowcza prośbę.
Uniosłam głowę, ale moje oczy pozostawały zamknięte. Blondyn widocznie spoglądał na moja zdewastowaną twarz, bo po chwili dotknął mojego policzka i delikatnie przejechał mi dłonią po twarzy. Skrzywiłam się z bólu, a chłopak prawie natychmiast zabrał rękę jak oparzony. Powoli otworzyłam oczy. Spojrzałam w tęczówki chłopaka, które teraz wypełnione były skruchą i niemymi przeprosinami, jakby, co najmniej to on był przyczyną mojego cierpienia.
- Kto.. Kto ci to zrobił? - Zapytał nieśmiało.
- Mój były chłopak.
- Ale dlaczego? Jak mógł ci coś takiego zrobić?
- Naprawdę chcesz wiedzieć?
- Tak.
Westchnęłam ciężko. Jeszcze z nikim o tym nie rozmawiałam.
- Bo nie chciałam mu się oddać. Chciałam poczekać z seksem, ale on tego nie rozumiał. Myślał, że jak weźmie to siłą to coś zmieni.
- No, ale dlaczego...
- Sprowokowałam go Niall. Gdybym stała spokojnie i dala mu zrobić, co chce to nie wyglądałaby teraz tak.... - to słowo nie chciało przejść mi przez gardło - okropnie.
- Nawet teraz wyglądasz pięknie. Żałuję, że mnie tam nie było, bo koleś pożałowałby tego, że w ogóle miął dotknąć ciebie, a co dopiero podnieść na ciebie rękę- spojrzałam w oczy chłopaka chcąc doszukać się odrobiny fałszu, jednak nic takiego nie znalazłam. Nie mogłam uwierzyć, że teraz, kiedy wyglądam jak siedem nieszczęść mogę się komuś podobać. Uśmiechnęłam się w odpowiedzi, a Niall z uśmiechem powiedział:
- To jest Oli, jaką znam i kocham.
Długo zbierałam się, zanim zadałam to pytanie.
- Niall, dlaczego ty jeszcze nie masz dziewczyny?
Na jego twarz wpłynął nieśmiały uśmiech, a jego policzki zaczerwieniły się pod wpływem tego pytania.
- Bo nie chce zostać zraniony - powiedział cicho. - Poza tym czekam na ta jedyną panią Horan - dodał już nieco pewniejszym głosem.
- Jestem pewna, że tysiące dziewczyn chciałoby takiego chłopaka. Znajdziesz kogoś wyjątkowego, zobaczysz.
On tylko wzruszył ramionami w odpowiedzi i wrócił do rozbawiania mnie, przy okazji omijając poprzedni niewygodny dla mnie temat, za co byłam mu niezmiernie wdzięczna.
Przy nim zdążyłam zapomnieć o kłótni z Lou. Miałam poczucie winy. To przeze mnie Louis musiał teraz czuć się okropnie.
W pewnym momencie Niall zapytał:
- Masz ochotę na lody?
- Lody? - Zapytałam głupio.
- Lody z polewą wszystko, co znajdziesz w kuchni oprócz zlewu*.
- Sounds great!
Niall pokazał mi swój tajny przepis. Dodał wszystko to, co słodkie oraz tuczące do lodów i zrobił z tego wielki mix.
- Chyba powinnam przeprosić Louisa.
Niall spojrzał na mnie pytającymi oczami.
- On mnie wczoraj tak jakby uratował, a ja się mu odpłacam kłótnią i pretensjami, że nie chce na mnie patrzeć i się mnie wstydzi.
- Na pewno tak nie jest. On to wszystko przeżywa i jest mu teraz naprawdę ciężko Oli. Jeżeli ci nie opowiadał, to ja mogę to jedynie potwierdzić. Zaufaj mi Oliwia.
- Znamy się tylko dwa dni Niall.
- Dwa dni wystarczyły, byś zaczęła mi się zwierzać, co oznacza, że muszę być godny zaufania.
Miał rację. Zrobił jeszcze jeden pucharek z lodami.
- A teraz idź –podał mi lody –i zanieś jeden Lou na zgodę. On je uwielbia.
Ostrożnie wzięłam naczynia i poszłam na górę. Wchodziłam powoli, więc minęło trochę czasu zanim znalazłam się na górze. Podeszłam pod drzwi Louisa i już miałam wejść, gdy usłyszałam w jego pokoju podniesione głosy. Lekko uchyliłam drzwi, jednak nikt tego nie zauważył. W pokoju był Louis, który leżał na kanapie i stojący przy oknie Harry. Udało mi się podsłuchać kawałek ich rozmowy. Wiem, że robiłam źle, jednak to było silniejsze ode mnie.
- Masz rację Hazza. Głupia dziewczyna. Próbowałem jej pomóc i nie usłyszałem nawet głupiego „dziękuję” tylko od razu jakieś wąty.
- Nie zasługuje na ciebie – powiedział ponuro Harry.
- Wiesz, czasami żałuję, że ją poznałem. Dzisiaj zachowała się jak zimna suka.
To wystarczyło by moje oczy ponownie się zaszkliły. Odeszłam od drzwi, a pucharki wysunęły się z moich rąk. Ich zawartość wylała się na podłogę brudząc dywan i ściany. Szklane naczynia poleciały schodami, by na dole roztrzaskać się na miliony kawałeczków. Tak samo jak w tamtym momencie czuło się moje serce. Wybrałam przypadkowy pokój i weszłam do niego, bo po mojej twarzy mógł popłynął potok wstrzymywanych łez.
------------------------
*zapożyczone z filmu „Wymarzony Luzer”

Notka na reszcie się pojawia! Po powrocie z obozu nie mogłam nic napisać, a dzisiaj w końcu mi się udało! Notka jak dla mnie kiepskiej jakości, a końcówka jeszcze gorsza. Momentami myślę, żeby zawiesić bloga. Co wy o tym myślicie? Pozdrawiam i mam nadzieję, że wybaczycie mi tak długą nieobecność. 
CZYTAM=KOMENTUJĘ

11 komentarzy:

  1. NIE ZAWIESZAJ BLOGA,NIE NIE NIE! on jest zajebisty,nie moglam sie doczekac tgo rozdzialu :) ciakwe co będzie dalej... dodaj szybko nastepny :) xxxx

    OdpowiedzUsuń
  2. Oliwia, ty pojebie.
    Louis, ty pojebie.
    Joe, ty totalny pojebie.
    Horan, ty totalnie niesamowity Irlandczyku.
    Te cztery zdania doskonale opisują bohaterów tego rozdziału. Oliwia mogła być trochę bardziej wdzięczna. ja rozumiem gdybym to JA taka była. Ale Oliwia? Bicz plis. Louis, jak mogłeś coś takiego powiedzieć??! Harry też mnie wkurzył. O Joe znasz moje zdanie xd A Horan jest tak totalnie słodki, że aż ma się ochotę krzyknąć: 'To ja jestem tą panią Horan, ułomie!'
    Co do zawieszenia... Ty chyba wiesz najlepiej. Mi było ciężko pisać, więc zawiesiłam. (Teraz mnie korci, żeby napisać rozdział na Zagłuszasz Moje Serce Sobą). Zastanów się i podejmij najlepszą decyzję dla Ciebie i opowiadania ; )

    ps. najmądrzejszy komentarz jaki w życiu dodałam ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. No więc tak . Na początku myślałam , że to na serio Louis do Niej przyszedł . . . Jak zwykle zaskoczyłaś mnie ( co bardzo lubię ) i tak się nie stało . . . całe szczęście ! Joe - Ty pojebie pojebany !!! Jak mogłeś !!! Lou i Olivia - wkurzyli mnie tą kłótnią . Olivia mogła być bardziej wdzięczna , a Lou to nie wiem czemu się nie chciał na nią popaczeć o.O Co do Horanka - to jest tiaaaaaaaaaki słodki *________* ♥ Coś mi się zdaje , że Oli i Niall będą razem : DD No i jeszcze to , co gadali Hazza z Lou to już jest przesada .
    Podsumowanie rozdziału : ZAJEBISTY !! *____________* ( tyle mam do powiedzenia )
    Zdjęcie Lou na końcu X DD Hahahaahahaha X D Zajebista mina . ♥

    A Ty .. Ty jeśli mi tylko zawiesisz bloga to UDUSZĘ !!!! X D
    A tak serio .. no weź .. chyba Cię pogięło . Ja tak strasznie nie mogłam się doczekać tej notki , a Ty mi tu chcesz bloga zawiesić ? :'c
    I jeśli możesz to dodaj szybko następny rozdział , bo umrę z ciekawości !! : DD

    @natka_Horan_x

    OdpowiedzUsuń
  4. Woow.. nawet nie wiem co mam napisać. < 3 cóż.. coś czułam, że to nie będzie Lou :D EJ NO! NO CO TO ZA KŁÓTNIA NO?! Ale w sumie to dobrze ;d Ktoś powinien Olivii dogadać. Alee rozmowa Lou i Hazzy .. lekka przeginka moim zdaniem, ale znając Ciebie to dalej coś wymyślisz . < 3


    SPRÓBUJ TYLKO ZAWIESIĆ BLOGA A POŻAŁUJESZ! < 3

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział zajebisty. Tylko tyle jestem w stanie napisać. Naprawdę. Po prostu nie do opisania. Nie waż mi się zawieszać bloga! Co ja będę czytać co ?

    OdpowiedzUsuń
  6. booooooże na koniec się popłakałam!
    cudowny rozdział, cudowny blog <3
    zabiję cię chyba jak go zawiesisz! nie masz prawa!
    czeeeeeekam na kolejny rozdział! nie mogę się cholernie doczekac! ;d

    OdpowiedzUsuń
  7. super ! na prawdę świetny rozdział.
    tylko proszę nie rozdzielaj Louis'a i Oliwi, niech będą ze sobą szczęśliwi ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. super rozdział czekam na kolejny. myślę ze pojawi sie już niedługo :D

    OdpowiedzUsuń
  9. wOW. Więcej nie powiem.. :O Masz zajebisty talent. ♥

    OdpowiedzUsuń
  10. Czy oni w koncu nie moga być szcześliwi ? No kurde, ciagle im rzucasz kłody pod nogi - najpierw ten gwałt na Olivii, później ta kłotnia, akiedy chciała już przeprosić Louis'a, to on takie gówno odpierdala. Jedno wielkie KURWA NO NIE !
    Hazziatko ma zdrowo przejebane -,- I Louis, ta wstrętna szmata też. Kurwa, jak oni mogli no -,- Jeśli chcieli by ej to powiedzieć, to prosto w oczy, a nie za plecami obgadywać. -,- Seksu w tym tygodniu nie będzie. Ha.
    I bloga nie zawieszaj. Błagam cię.
    Czekam na następny, @LikeLaughNiall

    OdpowiedzUsuń