- Co to…?
- To dla ciebie. Żebyś czuła się lepiej pośród nas Oli, żebyś wiedziała, że czasami jesteśmy normalni – powiedział i przytulił mnie.
Po nim
podszedł do mnie blondyn o niesamowicie niebieskich oczach.
- Cześć jestem Niall – przedstawił się i
uśmiechnął się szeroko odsłaniając swoje niesamowite dołeczki w policzkach. - Jestem Oliwia.
- Och, wiem jak się nazywasz. Louis ostatnio o nikim innym nie mówi. Oliwia to Oliwia tamto. Miło cię nareszcie poznać.
Zarumieniłam się, a chłopak w odpowiedzi przytulił mnie. Zdziwiło mnie jego zachowanie. Nawet mnie nie znał, a mnie przytulił. Oznaczało to jedynie akceptację. Niall położył swoją głowę w zagłębieniu mojej szyi. Mogłabym trwać w tym uścisku nawet tysiąc lat. Do nas podszedł brunet i zaczął siłą wyrywać blondyna z moich ramion.
- Zayn – powiedział i uśmiechnął się uroczo. Podałam mu rękę na przywitanie, a ten zamiast ją przyjąć to przyciągnął mnie do siebie i zamknął mnie w uścisku.
- Myślałaś, że ci ją podam? – wyszeptał mi do ucha. Przebiegł mnie dreszcz. To był mój słaby punkt. Uwielbiałam, gdy ktoś szeptał mi coś do ucha. – Dziewczyno będziemy razem mieszkać, a przyda ci się ktoś normalny w tym domu.
Zaśmiałam się w odpowiedzi, a Zayn pocałował mnie w policzek. Zawstydziłam się tą śmiałością chłopaka.
- Dobrze wiem, że to chodziło o mnie – powiedział szatyn, który widocznie od dłuższej chwili musiał nam się przyglądać.
- To nie ja jem zupę widelcem Daddy.
- Nie słuchaj go Oliwia, biedak majaczy od nadmiaru wrażeń. Jestem Liam – powiedział i przytulił mnie. – Wracaj powoli do zdrowia, żebyśmy mogli się dłużej tobą nacieszyć.
Puściłam jego słowa mimo uszu. Za nim stała ta piękna dziewczyna.
- Jestem Danielle.
- Jedyna dziewczyna w tym domu? – zapytałam zdziwiona.
- Tak czasami trudno z nimi wytrzymać, ale na ogół szkód nie robią. Ale na całe szczęście mam teraz ciebie!
Następna?
- Ale wiecie, że zostaję tutaj tylko dzisiaj?
Wszyscy spojrzeli na mnie jak na idiotkę i puścili moją uwagę mimo uszu.
- Tak tak. Jasne, jasne – powiedział blondyn, który właśnie wychodził z kuchni z miską chipsów.
Louis właśnie wszedł do domu niosąc jakąś siatkę.
- Zaraz wrócę – zwrócił się do mnie i poszedł w kierunku jakiegoś pokoju.
Ja stałam dalej jak słup soli. Nie wiedziałam, co ze sobą zrobić. Czy powinnam iść usiąść koło nich na kanapie?
Blondyn siedział na kanapie opychając się chipsami. Nie ważne, że było przed siódmą. Zayn siedział obok niego i z zachwytem przyglądał się sobie w telewizji.
- Czy moje włosy wyglądają dobrze? Wydaje mi się, że jakoś oklapły i przekrzywiły się na prawo… – pytał się, co jakiś czas blondyna, a ten przytakiwał mu z uśmiechem.
Harry siedział na oparciu kanapy i starał się na mnie nie patrzeć. Właściwie przyglądał mi się natarczywym wzrokiem, ale gdy tylko zwróciłam swoje oczy ku niemu on odwracał wzrok. W pewnej chwili udało mi się nawiązać kontakt wzrokowy, ale Harry pod naporem mojego spojrzenia opuścił pokój. Liam z Danielle zniknęli w tym samym pokoju co Lou. A ja stałam dalej. Naill co jakiś czas przyglądał mi się głupkowato, wpychając kolejne porcje chipsów do buzi. Nagle zrobiło mi się słabo i lekko się zachwiałam. Zayn przyglądał mi się zmartwionym wzrokiem. Miałam lekkie zawroty głowy.
- Co tak stoisz? – zapytał po chwili blondyn.
- No bo…
- Nie po to robimy ci cały czas miejsce, żebyś tam stała.
Nie czekałam dłużej. Idąc zachwiałam się jeszcze raz, aż dotarłam do tej cholernej kanapy. Na całe szczęście, bo jeszcze chwila, a bym znalazła się na ziemi.
- Piłaś coś? – zapytał Zayn.
- Byłam w szpitalu przez… Nie wiem jak długo tam byłam.
- No dobrze wierze ci.
Siedziałam między Niall’em a Zaynem. Oglądaliśmy zespół w telewizji i cały czas śmiałam się do rozpuku, bo ta dwójka swoimi komentarzami doprowadzała was do łez.
- Ile razy mam was wołać? – Louis wszedł do pokoju. – Po Zayn’ie to bym się jeszcze spodziewał, ale po tobie Niall? Ty nie chcesz jedzenia?
- Czy ktoś powiedział JEDZENIE? – zapytał blondyn z szeroko otwartymi oczami, które na słowo jedzenie rozbłysły jeszcze bardziej. Niall nie czekając dłużej zerwał się na równe nogi i zrzucił Zayna z kanapy, a mi podał kulturalnie rękę i pomógł mi wstać. Zaprowadził mnie do kuchni, która była przestronna. Louis odsunął krzesło, żebym mogła usiąść. Na śniadanie były pyszne naleśniki, a zjedzone w takim towarzystwie smakowały jeszcze lepiej. Pod koniec jedzenia zaczęliśmy się smarować nutellą. Wysmarowałam Louisowi nos, który odpłacił mi się tym samym. Harry nie pojawił się na śniadaniu. Po posiłku Zayn zaoferował się, że pozmywa, więc Louis miał chwile, żeby oprowadzić mnie po domu. Na parterze był jeszcze pokój, gdzie był bilard. Potem poszłam grzecznie schodami pierwsza, bo Louis wolał się upewnić, że nic mi się nie stanie. Powiedział mi, gdzie każdy chłopak ma sypialnie. Aż dotarliśmy doa
pokoju, który był naprzeciwko schodów. Louis otworzył drzwi przede mną. Pokój był przestronny. Może nie należał do największych, ale mały też nie był. Jedna ściana była czerwona, na której wisiały różne plakaty i rzeczy związane z zespołem. Reszta ścian była biała. Znajdowało tu się biurko, na którym stał laptop. Naprzeciwko biurka było duże łóżko. W rogu stał fotel, który wyglądał na wygodny. Obok niego stała szafa. Pokój pachniał Louisem, a ten zapach był dla mnie lepszy niż najdroższe perfumy. Skarciłam się w myślach za takie myślenie. Na wprost drzwi było wielkie okno i drzwi prowadzące na taras.
- Witaj w moim pokoju Oli – powiedział i uśmiechnął się.
- Podoba mi się tutaj.
Podeszłam do czerwonej ściany i patrzałam na zdjęcia zespołu, aż natrafiłam na zdjęcie małego Louisa.
- To ty? – zapytałam. Chłopak zaczerwienił się.
- Chłopcy nalegali, żebym to powiesił – odrzekł cicho.
- Słodziak.
- Oli przepraszam, że muszę cię tutaj samą zostawić. Mamy wywiad w radiu, więc jak będziesz chciała to włącz sobie radio. Tu masz komputer, więc śmiało korzystaj. Koło 10 przyjdzie Dan i zabierze cię na zakupy. Niczym się nie przejmuj. Jak będziesz głodna to zejdź po prostu do kuchni. Naprawdę cię przepraszam.
- Nic się nie stało. Jeżeli wyjdę na taras to mogę mieć pewność, że nikt nie zrobi mi zdjęcia?
- Nigdy nie masz takiej pewności, ale możesz wyjść na ogród tam raczej nikt ci go nie zrobi. Przepraszam muszę już iść. – odpowiedział i poszedł w kierunku szafy i wyciągnął z niej białą koszulkę, czerwone spodnie i szelki.
- Louis…
- Co?
- Nutella.
- A no faktycznie zapomniałbym.
- Ja pójdę na dół, a ty się spokojnie przebierz – powiedziałam.
Chłopak stanowczo zaprzeczył, ale w końcu przystał na moja propozycję. Zeszłam powoli po schodach i skierowałam się do łazienki. Po drodze wpadłam na Niall’a, który zaśmiał się pod nosem z mojego wyglądu. Gdy weszłam do łazienki sama się z niego zaśmiałam. Łazienka była ogromna z dużą wanną, która mogła stać się moją ulubioną. Podeszłam do lustra i aż sama się zaśmiałam. Miałam nutellę na całej twarzy. Nawet w uchu. Odkręciłam kurek i poleciał strumień ciepłej wody. Nabrałam jej trochę w ręce i starałam się obmyć twarz. Po chwili do łazienki przyszedł Louis.
- Oj – powiedział, gdy mnie zobaczył. – Przepraszam, już sobie idę.
- Nie zostań myję tylko twarz.
Chłopak uśmiechnął się w odpowiedzi i podszedł do półki. Wziął swoje perfumy i psiknął się nimi. Ja lustrowałam go wzrokiem. Zauważył, że się mu przyglądam. Spojrzał na mnie spod swoich błękitnych oczu. Nie mogłam oderwać od niego oczu. Biała koszulka idealnie podkreślała jego muskulaturę. Praktycznie rozbierałam go wzrokiem. Podszedł do mnie powoli i patrzył na mnie z góry. Wyjął mi z ręki ręcznik i przejechał mi nim po nosie czyszcząc resztki nutelli. Gdy się pochylał mogłam poczuć zapach jego perfum. Jego obecność doprowadzała mnie do szaleństwa. Spoglądaliśmy sobie w oczy. Można było wyczuć iskry między nami. Louis pochylił się i musnął ustami moje usta. I nagle do łazienki wpadł Zayn, a my odskoczyliśmy od siebie. Louis odskoczył tak daleko, że aż wpadł do wanny z wrażenia. Ja nie mogłam opanować śmiechu, a Zayn stał zdziwiony pośrodku łazienki. Pośpiesznie opuściłam pomieszczenie. Nie chciałam rozmawiać o tym z Louisem. Poszłam do kuchni i zastałam w niej blondyna, który znowu coś jadł.
- A ty znowu jesz?
- Oliwia Please po to żyje.
Usiadłam naprzeciwko chłopaka i przyglądałam mu się.
- Co? – zapytał po chwili.
- Nic.
- No przecież widzę.
- Dobra niech ci będzie ukrywam się.
- Przed?
- Co ty taki… Louisem
- Nie martw się niedługo i tak idziemy.
- Na wywiad?
Blondyn pokiwał głową pochłaniając kolejne porcje jedzenia.
- I.. I ty nie tyjesz?
- Mam dobry metabolizm – powiedział i uśmiechnął się ukazując swoje nieziemskie dołeczki.
Do kuchni wpadł zdyszany Liam? Jeżeli dobrze pamiętam.
- Horan żarłoku! Wszyscy na ciebie czekamy, a ty sobie pogawędki urządzasz.
- HORAN THE WORLD – zaśmiał się blondyn i niechętnie poczłapał za szatynem. – Trzymaj się Oliwia – posłał mi ciepły uśmiech na pożegnanie.
Po chwili usłyszałam trzaśnięcie drzwiami, co oznaczało, że nikogo w domu nie było. Wyszłam z kuchni i powoli ruszyłam schodami na górę. Minęłam się na nich z Louisem, który szybko zbiegał i obdarzył mnie jednym krótkim spojrzeniem, które przewróciło mój świat do góry nogami. Stałam tak chwile na schodach i patrzyłam jak znika za drzwiami. Niechętnie powoli poszłam na górę. Krępowałam się. Lecz mimo wszystko poszłam do pokoju Louisa. Wzięłam jego laptopa i usiadłam w jego fotelu. Faktycznie był mega wygodny. Włączyłam komputer, a tam trzeba było wpisać hasło. Louis mi nie mówił nic o żadnym haśle. Siedziałam chwilę. Wpisałam „Louis” i nic. „Harry”, moje imię też nie działało. Starałam się przypomnieć, co moja kuzynka gadała o Louisie, ale za Chiny nic mi do głowy nie przychodziło. Patrzyłam na zdjęcia na ścianie w nadziei, że znajdę tam jakąś wskazówkę. Przez kolejną godzinę próbowałam złamać te głupie hasło, ale komputer był nieubłagany. Po godzinie odechciało mi się robić cokolwiek, ale spróbowałam ostatni raz. „Marchewka” to była pierwsza rzecz, która przyszła mi na myśl i żałowałam, że nie wpadłam na to wcześniej, bo komputer się zalogował. Na pulpicie zauważyłam moje i Louisa zdjęcie z London Eye. Otworzyłam przeglądarkę internetową i zalogowałam się na TT. Moje interakcje szalały. Przez te kilka dni, przez które mnie tu nie było dostałam ponad tysiąc tweetów. Większość z nich to były zdjęcia. Otworzyłam jedno i zamarłam. Było to zdjęcie spod szpitala. Nie było widać dokładnie mojej twarzy, ale na fotografii był Louis otwierający mi drzwi. Niektóre zdjęcia to nagłówki z gazet „Nowa miłość Tomlinsona?”, inne to po prostu zdjęcia paparazzi. Napisałam, że jestem #online, a po chwili tysiące osób napisało do mnie czy chodzę z Louisem, czy go znam, czy mogę im autograf załatwić. Niektóre tweety to hejty na moją osobę, typu że Louis nigdy mnie nie pokocha, bo jestem śmieciem. Nie miałam pojęcia, co dzieje się z twitterem. To było po prostu straszne. Czytałam dalej. Duża część ludzi pisała, żebym się nie przejmowała, a pozostali wysyłali oszczerstwa i obraźliwe rzeczy w moją stronę. Gdy czytałam niektóre z nich, po prostu łzy same napłynęły mi do oczu. Niektóre fanki pisały, że jestem kolejną zabaweczką Tomilnsona i zastanawiały się jak długo ze mną będzie. Pośpiesznie zamknęłam twittera. Nie chciałam tego czytać, ale te słowa stawały mi cały czas przed oczami. Zabawka. Nie chciałam nią być. Wierzyłam w to, że to może się udać, ale teraz nie miałam żadnych wątpliwości. Oni rozwalą Louisowi życie tymi plotkami i wypytywaniem się o mnie. Nie chciałam, żeby chłopak miał przeze mnie niezręczne sytuacje w wywiadach albo gdziekolwiek indziej. Nie chciałam również tego, żeby się wstydził, że musi mnie znać. Postanowiłam. Jutro mnie tu już nie będzie. Jutro jak wyjdą do pracy, wrócę do domu. To jest najlepsze rozwiązanie dla mnie i dla niego. Zmienię numer telefonu i postaram się zapomnieć o wielkim Louisie Tomlinsonie. Dla odstresowania porozmawiałam z Goś na skype. Koło 10 Danielle wyciągnęła mnie na zakupy twierdząc, że widziała sporo fajnych ciuchów. To było lepsze niż siedzenie tutaj i czytanie tego wszystkiego. Dziewczyna szybko zauważyła, że cos ze mną jest nie tak. Opowiedziałam jej o tym, a ona poradziła mi, żebym nie brała tego do siebie, bo ona ma to cały czas odkąd chodzi z Liamem. Faktycznie miała racje z ubraniami, bo były wspaniałe. Na szczęście w domu znalazłam swoją kartę kredytową. Bogatsze o nowe ciuchy, ale biedniejsze o tysiąc dolarów i na dodatek zmęczone poszłyśmy na obiad. Zamówiłyśmy pizzę i rozkoszowałyśmy się jedzeniem. Poznałam ją lepiej i okazało się, że to naprawdę świetna dziewczyna. Wróciłyśmy dość późno, było już chyba koło 20, ale na całe szczęście chłopaków jeszcze nie było. Danielle pożegnała się i pojechała do domu, a ja zostałam sama w tym wielkim domu. Zaniosłam zakupy do pokoju Lou, a sama poszłam do łazienki odświeżyć się. Po chwili usłyszałam szczęk kluczy w drzwiach, więc szybko poleciałam do pokoju Lou i położyłam się na łóżku. Nie chciałam trafić na Louisa, nie mogłabym mu dzisiaj spojrzeć w oczy. Usłyszałam jak chłopcy wchodzą do domu.
- Oliwia – rozbrzmiał głos któregoś z nich na dole.
Leżałam udając, że śpię.
- Gdzie ona jest? – zapytał kolejny głos.
Słyszałam ich kroki po całym domu. Któryś z nich wchodził na górę, a ja zacisnęłam powieki.
- Och, dzięki Bogu tu jesteś – powiedział głos nade mną. W moim żołądku się przewróciło. To był Louis. Wszędzie poznałabym jego głos. Podszedł do mnie. Dosłownie czułam jego perfumy.
- Oliwia – powiedział delikatnie. Chciałam się do niego przytulić, ale wiedziałam, że swoją obecnością psuje mu życie. Chłopak odszedł, by po chwili przykryć mnie kocem albo kołdrą. Nachylił się nade mną. Czułam jak jego oddech muska moją szyję.
- Dobranoc – szepnął i pocałował mnie delikatnie w policzek, po czym wyszedł z pokoju.
Obudziłam się dość późno. Słońce już dawno było na niebie. Spojrzałam na zegarek na ścianie. Było już po 11. Wstałam z łóżka. Przeszłam się po domu, który świecił pustkami. Idealna okazja. Przebrałam się. Znalazłam kawałek papieru i długopis. Naskrobałam coś trzęsącą ręką. Łzy napłynęły mi do oczu. Pośpiesznie wyszłam z tego domu zabierając ze sobą klucze.
---------------------------
Blondynka siedziała w niewielkiej kawiarence na obrzeżach Londynu. Dziwne miejsce jak na spotkanie – pomyślała. Czekała tutaj na tego sympatycznego chłopaka, na którego niedawno wpadła. Wydawał jej się miły i sympatyczny, może dlatego, że według niej każdy taki jest. Był dobrą odskocznią od problemów. To wiedziała na pewno. Nagle złapał ją ktoś od tyłu i pocałował w policzek. Wzdrygnęła się, ale gdy poczuła zapach znajomych perfum, więc rozluźniła się.
- Cześć Ola – koło jej ucha zabrzmiał niski męski głos.
- Cześć – odpowiedziała i uśmiechnęła się.
Chłopak prowadził z nią luźną rozmowę prowadzącą do nikąd. Nagle włosy spadły jej na oczy. Chłopak zgrabnie wsadził jej niesforne włosy za ucho. Jego twarz była tak blisko jej twarzy. Podświadomie pragnęła pocałunku. Tak dawno tego nie robiła, że zapomniała już, jakie to jest uczucie. Chłopak przeciągle spojrzał jej w oczy. Przybliżył swoją twarz i delikatnie musnął ustami jej usta. Przeszedł ją przyjemny dreszcz. Po chwili chłopak pogłębił pocałunek. Gdy się od siebie oderwali ich oddechy były nierównomierne. A chłopak nie przestawał patrzeć jej w oczy.
- Ola, wiem, że znamy się bardzo krótko, ale jesteś świetną dziewczyną i czuje.. W głębi czuje, że się w tobie zakochuje. Każdego ranka wstaję z nadzieją, że zobaczę twój uśmiech, że będę tym wybrankiem, którego tym uśmiechem obdarujesz.
- To zawsze będziesz ty.
- Więc chciałem cię błagać na kolanach, żebyś została moją dziewczyną.
To szaleństwo – przemknęło przez myśl dziewczyny.
- Wiem, że to jest szalone, ale przeraża mnie myśl, że mogłabyś być z kimkolwiek innym. To jak dasz nam szansę?
- Tak Joe – odpowiedziała, a chłopak łapczywie wpił się w jej usta.
(TYCH, CO NIE WIEDZĄ O CO CHODZI ODSYŁAM DO ROZDZIAŁU V FRAGMENTU ZACZYNAJĄCEGO SIĘ OD „Niewysoka blondynka o intensywnie zielono-brązowych oczach przechadzała się po Londynie.”)
-----------------
Louis cieszył się, że nareszcie będzie miał chwilę wolnego, by porozmawiać z Oli. Chciał wyjaśnić tą sprawę w łazience, kiedy to Zayn im przeszkodził. Miał ochotę zabić przyjaciela w tamtym momencie. Już wczoraj planował odbyć tą rozmowę, ale gdy zobaczył jak Oliwia słodko śpi odechciało mu się prowadzić rozmów. Dzisiaj był dobry dzień na to. Udało mu się wyrwać z wywiadu wcześniej. Wolał porozmawiać z nią sam na sam, żeby tym razem nikt nie mógł im przeszkodzić. Podjechał na podjazd i wysiadł z samochodu. Zamknął go jednym kliknięciem w pilot. Po chwili był już w domu, w którym było strasznie cicho. Postarał się cicho zamknąć drzwi. To zabawne, bo kiedy chciał zrobić to cicho to drzwi jak na złość trzasnęły. Przeszedł się po parterze, ale nie znalazł tu śladu dziewczyny. Zdjął buty i na palcach poszedł na górę, żeby zrobić jej niespodziankę. Spodziewał się, że tak jak wczoraj śpi. Poszedł prosto do swojego pokoju, ale jej tam nie zastał. Zaczął przeglądać poszczególne pokoje, ale tam też jej nie było. W panice wpadł do swojego pokoju i omiótł go wzrokiem. Jego uwagę przykuła kartka leząca na jego biurku.
„Louis”
– tak brzmiał początek kartki.
Bardzo się cieszę, że mogłam poznać taką
osobę jak ty, mimo że znamy się naprawdę krótko. Mam wiele słów by wyrazić, co
o tobie myślę, jednak nie o tym chciałam ci opowiedzieć. To zabawne, kiedy na
swojej drodze spotykasz niesamowitą osobę. Ja spotkałam ciebie. Osobę, która
się o ciebie troszczy i nie zważa na to, jaką osobą jesteś. Przy niej możesz
być po prostu sobą. Miałam nadzieję, że nasza znajomość pogłębi się i
zostaniemy przyjaciółmi, ale potem była ta cała akcja ze szpitalem i tym
wszystkim. Pod twoją nieobecność wczoraj próbowałam dostać się na twój
komputer, żeby zalogować się na twittera i pogadać na skype. Jakie było moje
zdziwienie, gdy hasłem okazała się marchewka. Bardzo podoba mi się twoje
zdjęcie na pulpicie. Ale nie o tym chciałam teraz mówić. Otworzyłam twittera i
to, co tam zobaczyłam przerosło mnie. Nie chce ci teraz o tym opowiadać, bo… Po
prostu nie chcę. Przepraszam, że kiedykolwiek mnie poznałeś. Naprawdę nie
chciałam mieszać ci w życiu, a już na pewno nie chcę, żebyś miał
nieprzyjemności z mojego powodu. Jestem tylko zwykłą dziewczyną z Polski, a ty
TYM Louisem Tomlinsonem. Wracam do domu, do swojego życia, a ciebie zostawiam w
spokoju. Nie chcę namieszać ci w życiu, więc to mój sposób na powiedzenie
Żegnaj. Przepraszam, że robię to w taki sposób, ale nie mam odwagi spojrzeć ci
w oczy.
Oliwia.
Ps. Klucze oddam Danielle, więc nie musisz
się o nie martwić.
Louis szybko
przesuwał wzrokiem po kartce papieru, którą zdążył już wymiętolić. Wracam do
domu? Czy ona zwariowała? Kartka powoli opadła na podłogę. Chłopak w locie
złapał kluczyki do samochodu i w pośpiechu zakładał buty. Po chwili jechał
przez ulice Londynu do jej mieszkania. Wiedział, gdzie mieszka. Na całe
szczęście. Ona zwariowała! Zaparkował samochód z piskiem opon i ruszył na górę
do jej mieszkania pokonując po dwa schodki naraz. Drzwi było otwarte, więc bez
problemu dostał się do środka. Gdy wszedł przez myśl przemknęło mu „spóźniłem się”.
-------------------------
Notka dedykowana tym wszystkim, którzy tak na nią czekali! Bardzo dziękuję za te 2600 odwiedzin, bo to sygnał dla mnie, że ktoś to czyta i warto pisać historię dalej. Strasznie dziękuje wam za te miłego słowa pod notką. Notka jakościowo, przynajmniej według mnie nie najlepsza, bo zdarzały się lepsze, ale mam nadzieję, że wam się spodoba. Pozdrawiam i całuje! Następna notka ukaże się około 23-25 lipca, bo dzisiaj wyjeżdżam na obóz językowy do Gdańska. Jeżeli ktoś chce być powiadamiany to odsyłam ---> KLIK
Ps. Notka jest krótka z uwagi, że PUDDINGG sobie taką wymarzyła z niedosytem :)
Zauważyłam, że dwie osoby nie zajarzyły o co chodzi z "Blondynką". Jest to po prostu nowa postać wprowadzana do bloga i początek wprowadzania był w rozdziale V kiedy to blondynka wpadła na chłopaka, który okazał się Joe :) Mam nadzieję, że jako tak zrozumiecie.
Dziękuje wszystkim tym co komentują! Po prostu siedzę ze łzami w oczach i bananem na twarzy! Kocham was za to co dla mnie robicie :)
Zauważyłam, że dwie osoby nie zajarzyły o co chodzi z "Blondynką". Jest to po prostu nowa postać wprowadzana do bloga i początek wprowadzania był w rozdziale V kiedy to blondynka wpadła na chłopaka, który okazał się Joe :) Mam nadzieję, że jako tak zrozumiecie.
Dziękuje wszystkim tym co komentują! Po prostu siedzę ze łzami w oczach i bananem na twarzy! Kocham was za to co dla mnie robicie :)
CZYTAM=KOMENTUJE
Twoje teksty są geniaone, ale to już wiesz ... Eh, ta herbata na ekranie xd
OdpowiedzUsuńAle tak serio, to Oliwię chyba pojebało O_o Żeby z takiej pierdoły, za przeproszeniem, uciekać od chłopaka który cie kocha ? Jedno wielkie kurwa no nie ! Ale wróci xd Ja to wiem. :P
Czekam na następny xx
Rozdział jak każdy inny jest zajebisty . Oliwia ... Po co ona to robi ? Przecież Lou ją kocha . " Horan żarłoku ! " Hahahahahaha X D Jestem strasznie ciekawa o co chodzi z tym fragmentem " Blondynka siedziała ... " tam jest coś o Joe , ale nie wiem do końca o co kaman ( cała ja ) X D . Szkoda , że notkę dodasz tak późno : cc Już się nie mogę doczekać : D
OdpowiedzUsuń@natka_Horan_x
Chciałabym czytać tego bloga wiecznie, żeby twoje rozdziały się nie kończyły. One są idealne. Sposób w jaki to piszesz, opisujesz to wszystko, co ją spotyka. Normalnie niesamowity jest ten blog.
OdpowiedzUsuńHm, a co z Harrym ? Żyje tam, czy gdzieś go wywiało ?:)
Jejku, niech Louis zdąży złapać Oliwię, niech samolot się spóźni. - Tylko żeby złapał ją. Proszę cię, zrób to dla mnie :)
Rozdział świetny, jak każdy inny. Nie zaczaiłam jednego, jak Anonim z góry, O tej blondynce i o Joe. Usiłowałam sobie przypomnieć ale na nic.
Okej, nudzę tutaj trochę z tym wszystkim ale to nic... Czekam na nową notkę oczywiście z super - długim rozdziałem :)xx
+ zapraszam do siebie, jeśli masz ochotę :)
@ajemdirectioner
Czytam to . I .. czuję jakby Oliwia była moją bliską osobą , która opowiada mi swoją Historię.
OdpowiedzUsuńTen blog jest tak wspaniały , że nie mam słów.
PISZ GO W NIESKOŃCZONOŚĆ.! PROOSZĘ.
NIE ZGADZAM SIĘ! Jest stanowczo za krótki kurde. Hm.. z jednej strony rozumiem Oliwię a z drugiej nie. Kuurde.. Mam nadzieję,że w następnym jednak całkowicie ją zrozumiem i będzie stanowczo dłuższy niż ten! Dziewczyno, kocham Twojego bloga i możesz pisać go do końca < 3 x.
OdpowiedzUsuńswietne <3 ale za krotkie :((( ja chce juz moja postac! :((( swietne <3 ale nie odchodz od chlopakow ! x Kate
OdpowiedzUsuńWiesz dobrze co myśle ,ale jak zwykle muszę to znów napisać..jest zajebiste !<3333 Po prostu to kocham i tyle !*__* Twój cukierek ;D
OdpowiedzUsuńjak dla mnie dlugosc odpowiednia, a notka ku naszej rozmowie przed wczesnej podoba mi sie, w zajebistym miejscu sie konczy! :D jestem zadowolona ze wybralam krotsza wersj.masz talent Misia
OdpowiedzUsuńzajebiste ; * kocham to opowiadanie, lepszego chyba nigdy nie czytałam ; )
OdpowiedzUsuńczekam na następny ; DD
Zajebiste, kocham twojego bloga <3 Na serio, świetnie piszesz.
OdpowiedzUsuńCzekam na następne i zapraszam do mnie (też opowiadanie, też 1D): http://cherry-soul.blog.onet.pl
- A ty znowu jesz?
OdpowiedzUsuń- Oliwia Please po to żyje.
hahahah xd kocham to, już na gg ci to pisałam kiedyś xd
Oliwia głupia jest. no. ja bym nie odpuściła przez takie psychopatki xd
ten, no. miałam coś napisać ale zapomniałam co... wł ! wiem, że na tt mnie ciągle nie ma, ale mam problemy z netem, dzisiaj CUDEM udało mi się wejść.
o, jeszcze jedna rzecz. imię Claudia do czegoś Claudie zobowiązuje. mam nadzieje, że ona z Horanem będzie xd
Dawaj szybciej rozdział bo zwariuje! :D SUPER blog :) ale zastanawia mnie jedną rzecz... CZEMU OLIWIA NIE POSZŁA MIESZKAĆ U CLAUDII? 0.o
OdpowiedzUsuńBo musiała wrócić po rzeczy, a wcześniej to ja prZecież Louis zaciągnął do siebie ;)
UsuńNo w sumie :)
Usuńo Boże,niech oni będą razem szybko! nie moge zdzierżyc tej rozłaki! dodaj szybko nowy rozdzial prooooooooosze! :) xx
OdpowiedzUsuńKocham twojego bloga <3333 :D
OdpowiedzUsuńJak mogłas zrobić to Lou i Olivi? :P
Już się nie mogę doczekać nexta xxxxx
BOŻESZ, HORAN *-*
OdpowiedzUsuńHAHAHAHA, UWIELBIAM GO ; D
" Niall nie czekając dłużej zerwał się na równe nogi i zrzucił Zayna z kanapy, a mi podał kulturalnie rękę i pomógł mi wstać."
WYOBRAŻAM TO SOBIE ;D
" OLIVIA PLEASE PO TO ŻYJĘ " , I OCZYWIŚCIE " HORAN THE WORLD "
ŚWIETNY * . *
WGL. OPOWIADANIE NIEZIEMSKIE ; D
LECĘ CZYTAĆ DALEJ, MILENA <3