sobota, 2 czerwca 2012

Rozdział III

‘ Tęsknie za twoim uśmiechem piękna’ – głosiła króciutka wiadomość tekstowa na wyświetlaczu mojego iphona. Na twarz wpłynął mi uśmiech. Nie mogłam wyrzucić z głowy tego chłopaka! Cały czas siedział w mojej głowie i nie miał zamiaru wyjść! Nawet nie znałam jego imienia! Wariatka. Mimo wszystko zawrócił mi w głowie jak jeszcze nikt nigdy. Całowałam się z pierwszym lepszym! Głupia! Ten pocałunek! W głowie cały czas odtwarzałam tą scenę. To, w jaki sposób układał swoje usta. Jak mnie całował. Niby jeden mały buziak, a przewrócił mój świat do góry nogami. Nigdy nie miałam takich uczuć. Na pewno nie przy Joe. A co do niego… Hm, teraz liczył się tylko ten piękny nieznajomy. Poszłam przed siebie rozmarzona, myśląc o niebieskich migdałach.
Tymczasem Lou wracał do domu z uśmiechem na twarzy. Do domu Harrego oczywiście. Dobry humor go nie opuszczał. Cieszył się jak małe dziecko z nowej zabawki. Niby nic wielkiego, zwykły buziak w usta. Zwykła dziewczyna, których spotyka tysiące dziennie. Ten uśmiech, który powalał każdego w promieniu kilometra. Oczy, szare zwykłe, ale zawierające coś w sobie. Jakiś optymizm i chęć przeżycia przygody.
- Co się tak cieszysz Tomlinson jak mysz do sera?
- Co cię to obchodzi Styles? Trochę radości w życiu nie zaszkodzi!
- Obchodzi, kochanie ty moje – powiedział Harry.
- Ochhh Harry! Tęskniłem za tobą!
- Moje serce rozpadło się na kawałeczki odkąd poszedłeś, a teraz znowu jest całe.
- Przestań się zgrywać Harry!
Obydwoje wybuchnęli śmiechem.
- A tak serio, gdzie byłeś Lou?
- Tu i tam.
- Czy ty mi czegoś nie mówisz? – zapytał się Hazza i uniósł brwi.
- Oddawałem iphona.
- Oddałeś go?
- Czy ja wyglądam na idiotę Styles? A co miałem go zjeść? Mniam mniam dobry był! – powiedział Lou i trzepnął Harrego po głowie.
- I jak było…?
Lou początkowo lekko się zaczerwienił i zaniemówił, jednak po chwili wybąkał:
- W sumie okeeej.
- Piękna jest! – krzyknął Harry.
- Nie pozwalaj sobie Styles! – skwasił się Lou.
- Tylko żartuje! Jest twoja – powiedział i uniósł brwi – ogierze!
W tym momencie Harry ryknął dzikim śmiechem.
- Czy mam być zazdrosny Styles?
- Kocham tylko ciebie Louisku – powiedział Harry.
- Ja ciebie też – powiedział Tommy i puścił mu w powietrzu buziaka.
Zaśmiali się oboje.
Lou zamyślił się. Myślał o tej niesamowitej dziewczynie. Harry niespodziewanie oblał go wodą ze szlaufa. Tommy zaczął gonić przyjaciela po całym ogrodzie, aż w końcu oboje byli przemoczeni i tarzali się po trawie śmiejąc się przy okazji. Zupełnie jak dzieci.
Wróciłam do domu. Do normalności, gdzie żadne niebieskie oczy nie będą mnie prześladować. Joe oczywiście nie było. Co się ostatnio dzieje z tym chłopakiem? Zjadłam kolację i przebrałam się w piżamę. Długie spodnie w niebiesko-różową kratkę i luźną bluzkę. Położyłam się w salonie na kanapie. Włączyłam kanał muzyczny, ale akurat leciało tam One Direction. Przełączyłam dalej. Nie to, że nie lubię tego zespołu, ale ile razy dziennie można słyszeć piosenkę What Makes You Beautiful? Oglądałam jakąś komedię. Wciągnęłam się w film i nim się obejrzałam była już 21. Usłyszałam szczęk kluczy w drzwiach. Przyszedł Joe. Rozebrał się z kurtki i butów. Od razu poszedł pod prysznic! Nawet na mnie nie spojrzał! A to cham!
Mój wesoły nastrój ulotnił się w oka mgnieniu. Zrobiło mi się przykro, jednak nie dawałam po sobie tego poznać. Chyba tak nie zachowują się osoby w związku prawda?
Wykąpany poszedł prosto do sypialni. Czekałam 5,10,15 minut ale nie przychodził. Wstałam z kanapy i poszłam do sypialni. Stanęłam na progu.
- A ty co ? – zapytałam.
- Co ja? – odpowiedział.
- Co ty odawalasz, ja się pytam?
- Nic, zmęczony jestem. Dobranoc! – powiedział i obrócił się do mnie plecami.
- Wcale się nie dziwię, jeśli nawet nie raczysz się pokazać w domu!
- Ja się nie szlajam sam po mieście.
- Nic ci do tego. Nie mam innego wyjścia, skoro się nawet nie pokazujesz.
- To chyba nie twoja sprawa tak?
- Nie moja?
- No tak jakby nie – odpowiedział. Jak on śmie? – A teraz WYNOCHA!
Co do cholery? Jak on się odzywa?
- Nie będziesz mi mówił, co mam robić, a czego nie!
Wstał z łóżka i podszedł do mnie.
- A ty nie będziesz się tak do mnie odzywała! Jesteś nikim słyszysz? NIKIM! A teraz WYJDŹ – powiedział i szarpnął mnie w stronę drzwi. Przez chwilę czułam się otępiała. Nie wiedziałam jak mam na to zareagować. Po prostu stałam tam niedowierzając w to, co usłyszałam.
Walnęłam go w twarz. To był impuls. Widocznie niepotrzebnie to zrobiłam, bo tylko wszystko pogorszyłam.
Przez jego twarz przemknął grymas furii i wściekłości. Szarpnął mnie i pchnął na ścianę. W mieszkaniu słychać było huk, jaki wywołała moja głowa w momencie uderzenia o ścianę. Z początku nie wiedziałam, co się stało. Nie czułam bólu. Byłam oszołomiona i otępiała. Zrobiło mi się czarno przed oczami. Mimo wszystko wstałam. Kręciło mi się w głowie, ale próbowałam ustać na nogach. Czułam jak krew spływa mi z nosa. Wyszłam z pokoju. Zarzucało mnie na różne strony, ale twardo stąpałam dalej. Łzy napłynęły mi do oczu. Powoli adrenalina przestała działać i czułam pulsowanie z tyłu głowy. Wzięłam iphona ze stolika, włożyłam buty i szłam w kierunku drzwi wejściowych. W tym momencie do pokoju wpadł Joe.
- Kochanie proszę cię.... - powiedział błagalnie i przybliżył się do mnie.
- Nie podchodź do mnie!
- Ale Oli...
- Nie mów tak do mnie! Najlepiej wcale się nie odzywaj. Nie chce cie więcej znać! - krzyknęłam i wybiegłam z domu.
Łzy płynęły strumieniami. Moj iphon wibrował w kieszeni. Jednym sprawnym ruchem odebrałam.
- Powiedziałam do cholery, żebyś dał mi święty spokój! – krzyknęłam.
- Hej piękna… Wszystko w porządku? Nie chciałem ci przeszkadzać, więc kończę. Trzymaj się – odezwał się głos w słuchawce.
- Nie! Czekaj! Ja… Przepraszam – załkałam cicho.
- Płaczesz?
- Nie… Po prostu coś wpadło mi do oka – powiedziałam drżącym głosem. Próbowałam się uspokoić, jednak to nic nie dało.
- A może ktoś? – zapytał chłopak wesoło.
- Nie bądź taki pewny.
Ten chłopak sprawił, że przestałam płakać! Nawet się uśmiechnęłam.
- Na pewno wszystko okej?
Zaszkliły mi się oczy. Oddychałam głęboko, a moim ciałem wstrząsną potężny spazm nadchodzącego płaczu.
-Ja… Nie chcę o tym rozmawiać, przepraszam…
- Ktoś ci coś zrobił? Jeśli tak to zabije tego idiotę!
Popłakałam się na dobre!
- Nie płacz, wszystko będzie dobrze! Gdzie jesteś? Przyjadę po ciebie!
- Ja…Przepraszam – wyjąkałam i rozłączyłam się. Podeszłam do muru jakiegoś domu i osunęłam się po nim. Rozryczałam się. Łzy płynęły mi strumieniami. Już nie wspominałam nawet o tym, że głowa mi po prostu pękała z bólu. Schowałam twarz w dłoniach. Dostałam wiadomość.
Błagam! Powiedz gdzie jesteś dziewczyno? Martwię się! Chcę zobaczyć twój uśmiech mała!’ Jest słodki po prostu, ale teraz wręcz rzygam tęczą. Fajnie, że ktoś się o mnie martwi. Niestety to ta nieodpowiednia osoba.
Myślę, że nie możesz nic na to poradzić. Więcej już go nie zobaczysz. Przepraszam’ odpisałam i wyłączyłam telefon. Siedziałam tam i płakałam. Mój świat oficjalnie się zawalił.
Miało być smutno i szokująco. Mam nadzieję, że się udało. Dzisiaj krótko, ale konkretnie. Massive Thank You za komentarze ludzie! Naprawdę się tego nie spodziewałam! Pozdrawiam wszystkich komentujących. Dzisiaj notka dla Asi. Dzięki wam chce mi się tworzyć! 

10 komentarzy:

  1. aaaaa cudowny rozdział!
    (to ja Caroll od Zialla jak coś, bd cię tutaj powiadamiała jak chciałałaś ) :))

    OdpowiedzUsuń
  2. ooo... ciekawie się zapowiada. Czekam na następny i zapraszam ;) http://onemagicnightinyourarms.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. ah,co za cham z tego Joego o.O mialas rację,szokujacy i dosc krótki w dodatku dobry rozdział.:*

    OdpowiedzUsuń
  4. Kocham twoje opowiadania !! *_*
    To ja Ola jak coś :P

    OdpowiedzUsuń
  5. Tak jak chciałaś, Informuję o nowej notce na : http://mrsdirectioner.blogspot.com/2012/06/rozdzia-5.html ZAPRASZAM DO CZYTANIA I KOMENTOWANIA :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Joe = niezrównoważony psychicznie. masz rację, szokująca notka.
    ejj, przez ciebie mam ochotę zacząć opowiadanie o 1D !
    pozdrawiam ; )*

    OdpowiedzUsuń
  7. jej, strasznie mi się podoba twój styl pisania :)
    świetny blog, będę wpadać C:

    OdpowiedzUsuń
  8. Zajebisty !! *_*
    Jezu Lou jest taki słodki < 33

    OdpowiedzUsuń
  9. Rzeczywiście, Louis jest bardzo, bardzo słodki. Główną bohaterkę też lubię, nawet bardzo. Się nie waha, mówi co myśli i rzuca ciekawymi tekstami haha. Ale Joe... czekaj, wyjmę młotek. Na początku "Larry moments", okay haha. Naturalnie przedstawiłaś ich przyjaźń, także super. Tak nawiasem mówiąc, to obrazek pod postem wymiata. True story C:
    Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Masz talent do tego. Twój blog jest po prostu świetny. Ma ciekawy styl.
    Zapraszam do siebie
    http://my-1d-love-story.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń